Jeżeli jesteś głupszy, twoje życie nie jest nic warte.
(Nie uratowali Homo erectusów)
Niekoniecznie. W końcówce pojawia się profesor, jego siostra i jego rodzice (wątek, skąd się tam wzięła, nie do końca połapałem; muzę jeszcze raz obejrzeć. A to sugeruje, że "kosmici" wrócili po nich i zapewne po Ludzi Pierwotnych, bo raczej nie odpuścili by sobie okazji zbadania ich, poznania homo erectus itp.
Dopiero teraz "zaskoczyłem", jaką głupotę napisałeś. Masz pretensje, o "równość". A czy nie zauważyłeś, że oni przed tymi małpoludami uciekali, bo ci chcieli ich zdzielić kamieniami po głowach? Rozumiem, że ty w podobnej sytuacji próbowałbyś wracać po dziada, który chce cię walnąć po głowie, lub dźgnąć nożem?
Jako przedstawiciel zaawansowanej rasy, która ma do tego środki, tak, starałbym się zabrać ze sobą pierwotnych, i dał ich do rezerwatu.
Już nie pamiętam dokładnej końcówki, ale chyba na końcu planeta wraz z całym życiem na niej umiera = Pierwotni zostali pozostawieni na śmierć, a z racji tego, że to ''zagrożony gatunek'', powinno się zrobić wszystko, by ocalał (przeniesiony na inną planetę).
Oczywiście mówimy tu o ludzkim rozumowaniu, kosmici pewnie inaczej patrzyli na życie kosmiczne (paradoks Fermiego i przykład powszechności życia mógł zadecydować o pozostawieniu gatunków bez wykształconej kultury na śmierć).
W sumie temat, jaki napisałem, to nie przesłanie tego filmu, a raczej pokaz zimnej kalkulacji, kogo ratować, kogo nie.
Chociaż kosmici pewnie dysponowali środkami na uratowanie obu gatunków...
Tylko jak się uważnie przyjrzysz to możesz dojść do wniosku, że te małpoludy też nie atakowały tak nie sprowokowane. Można się tego domyślić jak widzi się tą scenę jak walczą z konkwistadorami przy fontannie i jak ta mała się opiekowała rannymi. Oni też tak naprawdę próbowali się bronić.