Przede wszystkim dziwna fabuła i miejsce. Jakaś głupia dziewczyna, złodziejka, która zakręciła w głowie wszystkim po kolei, jakiś hrabia i w ogóle miejsce akcji w Hiszpanii (wtf?) i końcowa walka na jakimś zamku. I w ogóle co tam robił jakiś zakład psychiatryczny dla chińczyków w Hiszpanii? Dziwne to wszystko i nie podobało mi się. Nawet końcowe walki słabe w tym zamku, w dodatku na jakieś miecze i szpady i scenka parodiująca Trzech muszkieterów. Chwilami żenujące. Godne uwagi tylko niektóre scenki humorystyczne, pościg samochodowy, albo kilka bójek na początku filmu np. z motocyklistami albo z tą mafią.
Moja ocen: 4/10 - poniżej oczekiwań.
Częściowo masz rację. Film często przynudzał i często jest przegadany, ale nie zgodzę się co do akcji - walka w zamku była niesamowita. Tak samo jak wszystkie inne w tym filmie. Ale niestety jest ich mało :/. Początkowo umiejscowienie akcji w Hiszpanii też mi nie odpowiadało, ale z czasem przywykłem. Fajne są tam widoki mimo wszystko. Zauważ, że większość ludzi w filmie po chińsku nawijała ;). Przy tym nawet ten szpital nie jest tak dziwny. Na plus idzie jeszcze klimat.
Dokładnie, walka Jackiego w zamku była pierwsza klasa. Sammo też dał radę, po prostu nie da się gościa nie lubić.
Jesteś hejterem nie masz racji to tobie brak argumentów znalazł się wyrafinowany odbiorca. Twoje oskarżenia są bezpodstawne film jest świetny jak wcześniej mówiłem a ty gadasz od rzeczy. Jeżeli ci się nie podoba czyjaś opinia, a nie masz co powiedzieć to nie wyskakuj z zaślepionym tylko nic nie pisz. Ty wogóle wiesz co to znaczy?
Naprawdę to mógłbyś się ogarnąć odpisujesz tylko po to aby mieć ostatnie słowo. Mi to ciebie trochę żal. Świetni aktorzy, fajny scenariusz, zabawny, są walki (uznałeś że nie), jeżeli oceniasz ten film na 4 to po prostu znaczy że te kino nie dla ciebie. Nie odpisuj jeśli nie masz ni do powiedzenia (twoje argumenty nie mają sensu to co opisujesz jest twoją oceną nie argumentami, więc nie pisz głupot).
Ten portal powstał by ludzie mogli wymieniać sie opiniami na temat filmów. Jednym się podoba, drugim nie. Jednakże Kolega Axel poparł swoją opinię konkretnymi uwagami, natomiast ty, kolego AjeremFenisum, nie. Także możesz się po czterech latach zreflektować i opisać co takiego urzekło cię w tym filmie. Jestem ciekawy. I prosiłbym o bardziej rozbudowaną wypowiedź, niż rozsławiona swego czasu fraza: "Dobre w C..j.
Dziwne jest jeszcze to, że jak go oglądałem "w tamtych czasach" (czyli początki lat 90') to ... nie wydawał mi się dziwny :)
To albo kwestia czasów (np. porównując do "Pana Kleksa" to ten film wydaje się wzorem normalności :)), a może kwestia tego że byłem mały, ale faktem jest że oglądałem ten film z NIEMIECKIM DUBBINGIEM :D (nagrywany na VHS od kolegi, który miał satelitę i PRO7 czy RTL7 nie pamiętam) i mimo, że rozumiałem może 10% słów to i tak mnie ten film śmieszył :D
Śmieszył, wciągał, fascynował. Byle zeskok Jackiego z okna (gdzie tak płynnie wykorzystał baldachim) to było coś co potrafiliśmy przewijać i puszczać po 10 razy żeby zobaczyć dokładnie jak on to zrobił. Czy różne skoki, przeskoki z odbiciem się od ściany, itd. Dzisiaj by powiedzieli, że był prekursorem La Parkour ;)
Walki oglądaliśmy w zwolnieniu, żeby zobaczyć dokładnie jakie bloki na jakie ciosy, jaka była sekwencja...i potem między sobą je odtwarzaliśmy :)
No dziwne, że taki obraz tak działał.
Ale może to wszyscy w tamtych czasach byli "dzwini" bo te końcowe walki które określiłeś jako kiepskie, w tamtych czasach zostały wybrane przez tamtych ludzi jako najlepsza choreografia scen walki...w prestiżowym czasopiśmie o sztukach walki "Black Belt" (chodzi dokładnie o walkę Jackiego Chana z Bennym Urquidezem).
A ta dziwność (różnorodność) miejsc to chyba wynikała z takiego 'stylu' — filmu przygodowego ;) Tzn. żeby było ciekawie musi być wiele różnych lokalizacji i trzeba jakoś uzasadnić fabularnie przechodzenie z jednej lokalizacji do drugiej ;)
Jackie Chan znalazł w latach 80-tych swoją niszę w kinie i z powodzeniem ją wykorzystał. Ma swój sposób robienia filmów - np. powtarzane sceny kaskaderskie, korzystanie z jednej marki samochodów, śpiewanie piosenek do filmu, oczywiście humor, walki z wykorzystaniem WSZYSTKIEGO. I wszystkie sceny kaskaderskie wykonywał sam, często bardzo ryzykowne i przypłacone utratą zdrowia - za to również zyskał ogromny szacunek widzów. To zrobiło z niego niekwestionowaną gwiazdę kina sztuk walki - jakże inną od Jeta Li - i za to jest kochany. Szukanie wyrafinowanej fabuły w jego filmach to pomyłka. Ja i tak zawsze czekałem na końcowe napisy i nieudane sceny, które nie weszły do filmu... :-)