Przez całą długość zajeżdżało mi "Odyseją Kosmiczną 2001" (1968), której dałem 3/10 parę lat temu. Nie pamiętając tego faktu taką samą ocenę wystawiłem przed chwilą filmowi "Interstellar". Nolan moim zdaniem zmarnował tym razem kupę kasy.
"Odyseja kosmiczna" = 3/10? O kurczę, to słabo, że aż tak źle postrzegasz ten film:/ Osobiście nie miałem prawie żadnych skojarzeń pomiędzy "Interstellarem" a dziełem Kubricka, ale każdy widzi to, co chce. Odysei można nie lubić, ale żeby nie docenić chociażby zdjęć czy muzyki? Szkoda...
Moim zdaniem jeśli fabuła nie jest zajmująca to zdjęcia i muzyka nie zmienią za wiele. Z drugiej strony to właśnie postrzeganie fabuły jest zmienne, co nazywamy gustem, który kreowany jest zbyt wieloma czynnikami aby każdy miał taki sam (dlatego nie neguje całkowicie prawie żadnego filmu). Nierozłącznym elementem fabuły jest natomiast klimat. Z pewnością można stwierdzić, że jest on w tym przypadku jest "odysejowy": cierpliwy, szary, zimny, a tym samym odrobinę intrygujący - nie dla mnie :)