i jedno mogę powiedzieć o tym filmie na pewno, nie jest nudny, w kinie czas zwolnił, typowo Nolanowski sposób prowadzenia akcji, który tak czy owak ale przykuwa naszą uwagę od początku do końca, wiele elementów nieco naciąganych, ale na szczęście nie jestem fizyko-krytykiem aby zwracać na nie szczególną uwagę, niby tak bardzo patetyczne dialogi, które miały mnie zmęczyć, nie zmęczyły mnie, nie było znowu aż tak bardzo łzawo, jak niektórzy mówią, również zakończenie nie było przesadnie przedłużone, więc jakoś to zniosłem, moim zdaniem wszystko było odpowiednio wyważone, Hans zrobił bardzo fajną muzę, która zbudowała (magiczny) klimat filmu, przesadzają ci którzy mieszają ten film z błotem oraz ci którzy nazywają go arcydziełem, z mojego punktu widzenia to kolejny dobry film w dorobku tego reżysera, Metju - dał radę, Anka - dała radę, Dejmon - wyjście smoka "ze" potoka, czyli dał radę. Michaś Kejn - grał tak jakby chciał powiedzieć "słuchajcie, naprawdę nie chciałem was męczyć swoją mordką po raz kolejny, ale Krzychu się uparł i musiałem się zgodzić", czyli znowu dał radę
Moim zdaniem Interstellar to surrealistyczny film o miłości, z tym że opowiedziany w dosyć interesujący sposób, kosmos jest tu jedynie tłem.