Film o tytule, który z jego treścią nie ma nic wspólnego. W ogóle cały ten kosmos nie ma w tej filmie racji bytu. Okładka i tytuł filmu nie mają nic wspólnego z jego zawartością. Owszem, jest kosmos i takie tam, ale to tylko jakieś bezsensowne tło. Równie dobrze można by ten film nakręcić na placu budowy.
Nie wiadomo po co ktoś chciał przekazać przesłanie tego filmu za pomocą takiej a nie innej formy. Jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Cały film wygląda tak, jakby kogoś po pijaku oświeciło i na podstawie jednej myśli zrobił film, który nie ma z nią nic wspólnego, ale co tam. Ważne, że będą o nim mówić i ta myśl nie przepadnie gdzieś w internetach.
Interstellar nie ratują nawet efekty specjalne, bo te są tragicznie ubogie. Choć pejzaże są ładne, to jednak monotonne, bo twórcy poszli na łatwiznę, z kolei ujęcia kamer mające nadawać niektórym scenom wrażenie dynamiki, nadają widzowi odruch wymiotny. W ogóle wszystko w tym filmie jest monotonne. Z ekranu po prostu wyłazi marazm i nawet on nie ma siły by zrobić widzowi psikusa. Leży i kwiczy, jak cały ten scenariusz.
Jest to fil nudny i żałosny. Pozbawiony treści, akcji, przekazu i aktorów, z zawartością, którą spokojnie można było upchnąć w godzinie, jeśli nawet nie w trzydziestu minutach.
A tak widz spędza niemal trzy godziny by doczekać finału, który jest oczywisty już od połowy filmu. Niczym zupełnie nie zaskakuje i nie ma sensu.