10/10 bez gadania, chyba najlepszy film Nolana. Nie warto słuchac za to osob, które narzekaja
ze film nudny albo oceniajacych go na 3/10.Nudny owszem moze byc - dla ludzi, ktory rozumieją
tylko filmy pokroju Avangers i tym podobne rzeczy dla dzieci. Jeśli ktoś kiedykolwiek poszukiwal
w zyciu glebszych wartosci z pewnoscia bedzie zaciekawiony filmem, juz nie mowie o osobach
zainteresowanych wszechswiatem i jego zjawiskami, często wciąż niezbadanymi. Warto troche
poczytac o mechanice kwantowej, czasoprzestrzeni, wymiarach i podobnych zjawiskac jak sie
zachowuja itd moze to pozwoli lepiej zrozumiec film bo jak ktos nie uwazal nawet na fizyce w
podstawowce to ciezko od niego wymagac zeby zrozumial o czym w ogole mowa, więc ktos taki
zwyczajnie bedzie się filmem nudzil. Wiek nie ma znaczenia, mozna miec i 40 lat na karku a byc
glupim, chociaz najgorzej jak po tego typu arcydziela siegaja dzieci. Nie mowie, ze film jest dla
jakiejs elity itd, ale zwyczajnie dla osob szukajacych w kinie czegos wiecej niz napierniczajace
sie roboty itd glupoty.
Jak ktoś trochę poczytał o mechanice kwantowej, czarnych dziurach i teorii względności czy też po prostu o fizyce to wie, że ten film z nauką nie ma nic wspólnego.
Jeśli chcesz posłuchać wykładu to złe miejsce wybrałeś, w kinie tego nie zrobisz. Skąd wy się ludzie bierzecie?
Na czym opierasz swoją tezę? Rozumiem, że możesz się poszczycić większym autorytetem niż Kip Thorne i wielu innych fizyków, z którymi konsultowana była naukowa strona filmu?
chodzi o to ze dla kogos kto nic na ten temat nie wie to bedzie zwyczajnie nudny film, a tak to juz wiadomo o co we wszystkim chodzi, nie o to czy to prawda czy nie, to jest film s-f, nie dokument. Ale jednak film wymagajacy przynajmniej podstawowej wiedzy na temte tematy.
Tutaj niekoniecznie się z Tobą zgodzę. Osobiście nie mam absolutnie nic wspólnego z fizyką, jestem kompletną - zaryzykuję nawet stwierdzenie - ignorantką w naukach ścisłych, więc już takie tematy czystko naukowe poruszane w filmie są mi obce można powiedzieć, a jednak film zrobił na mnie oszałamiające wrażenie!! Nie trzeba być pasjonatem podróży kosmicznych, teorii względności by docenić ten film i się nie nudzić. Przez ponad dwie godziny byłam kompletnie zanurzona w świecie "Interstellar". Nolan zgotował nam fantastyczne widowisko: dramat ojca, który opuszcza dzieci, by tak naprawdę je ratować, jego upór i determinacja w dążeniu do celu, wszystko to wyrażone kapitalną grą aktorską (Matthew McConaughey po prostu świetny, Anne Hataway, za którą osobiście nie bardzo przepadam, też popisała się świetną kreacją bohaterki!) i jeszcze muzyką...! Muzyka po prostu wyrażała wszystkie moje emocje, jakie w danej chwili przeżywałam i jeszcze je potęgowała!
Dla mnie film był świetnym przeżyciem - niepokój, przerażenie, nadzieja, napięcie, ulga, wzruszenie, złość.. grała we mnie cała gama emocji! A zewnętrznie co chwilę doznawałam minizawałów, lały się potoki łez, ciarki przechodziły od stóp do głów..! Tego oczekuję od filmu - żeby mnie zachwycił, żeby mnie porwał! I "Interstellar" absolutnie mnie pochłonął na ponad dwie godziny.
Doznałam niesamowitego szoku kiedy weszłam na filmweb.pl i zobaczyłam tyle niepochlebnych opinii, oskarżeń o nudę (!!!) czy wzmianek o tym, że ktoś usnął - przy tym co tam się działo nie byłam w stanie oderwać wzroku i atencji :) Ale może to ja tak mam - bardzo wczuwam się w filmy, z drugiej jednak strony nie wszystkie mnie przekonują do wczucia się w nie..
Podpisuję się wszystkimi kończynami :) Uważam że to bardzo dobry film i na szczeście nie wszystkim się podoba. NIe musi. Ja 3 h w kinie nie żałuję. Minęły jak chwila.
Przecież ten film był zwyczajnie przegadany! A bohaterowie sypali cały czas przetartymi frazesami o miłości!
Powiem więcej. Hans Zimmer doszedł do takiej perfekcji w komponowaniu muzyki filmowej, że ciężko wysiedzieć ostatnie minuty filmu bez uronienia łzy. To jest trochę wkurzające bo niestety to głównie zasługa tej majestatycznej i sentymentalnej kompozycji na filmie w sumie nie dzieje się nic tak bardzo wzruszającego.
Myślę że problem z tym filmem polega na tym, że wiele osób wybierając się do kina ma w stosunku do niego jakieś bardzo sprecyzowane fantastyczno naukowe oczekiwania i zapomina o tym, że to film Nolana. A w każdym swoim filmie ten reżyser kładzie nacisk przede wszystkim na postacie. Fantastyka i nowinki techniczne to tylko tło podobnie jak scenografia tych obrazów do tego by "rozegrać" swoich bohaterów, by dać im możliwość wciągnięcia widza w świat ich problemów, rozterek emocji.
Mnie sie natomiast najbardziej podobaly w filmie momenty pokazania kosmosu w ciszy. To podkreslalo pustke i wyobcowanie. Nie pamietam kiedy w kinie sf zrezygnowano z dzwieku wybuchow, silnikow itd. a przeciez w proznie tego wszystkiego wlasnie nie slychac. Szkoda ze nie bylo takich momentow wiecej.
Taką perfekcyjną ciszę pokazuje "Grawitacja". Myślę, że teraz coraz więcej filmów o kosmosie będzie korzystać z tego efektu bo faktycznie oddaje niesamowicie wrażenie pustki. Gdyby jeszcze na takie seanse ludzie nie zabierali chrupek...
Pięknie powiedziane yukarii, mogę nawet stwierdzić, że pisałem to ja, ale w wersji kobiecej. Nie mam zbyt wiele do dodania, mimo że jestem facetem,t o lała się u mnie rzeka łez, bo tak samo wczułem się w film, a szczególnie starałem się poczuć to samo co Matthew. Okazało się to proste i efekt był cudowny. Takie wrażenia z filmu tylko na Interstellar.
To oświeć mnie proszę, fizykę skończyłem na poziomie LO. Czy aby rozpatrywanie planety znajdującej się w polu grawitacyjnym czarnej dziury (czy zaraz obok) jako zdatnej do zamieszkania w dłuższej perspektywie - nie jest idiotyzmem? Just asking...
Niby czym taka czarna dziura zagraża? Może jak byś uważał na fizyce w gimnazjum wiedziałbyś, że sam żyjesz w polu grawitacyjnym czarnej dziury o wielokrotnie większej masie od tej przedstawionej w filmie.
http://pl. wikipedia.org/wiki/Centrum_Galaktyki jak nie macie o czymś pojęcia to chociaż się nie odzywajcie, bo wychodzicie po prostu na głupków
Tu masz jeszcze ciekawy link, o tym co taka dziura potrafi :)
http://www.space.com/12719-black-hole-swallows-star-nasa-swift.html
Także, marsz do gimnazjum i uczyć się :)
Ehh, odechciewa się pisać po takim przykładzie. Nasze słońce też potrafi przyciągać obiekty tak jak i ziemia. Dziwi mnie czemu jeszcze nie wpadłeś do czarnej dziury w naszej galaktyce skoro wszystko pochłania. Planety w filmie były od miliardów lat na orbicie Gargantui a nie leciały z ogromną prędkością w jej stronę, czemu coś miałoby im zagrażać? Zastanów się zanim coś palniesz.
Chodziło mi o nasz układ słoneczny, a napisałem drogę mleczną. Mea culpa. Macie rację.
wręcz przeciwnie.
z punktu widzenia fizyki teoretycznej WSZYSTKIE wydarzenia- poza lotem w czarną dziurę- pokazane w filmie były potencjalnie możliwe.
Dokładni, wszystkie te wydarzenia są potencjalnie możliwe, ale z tą czarną dziurą to przesadzili na maksa :D No chyba, że w efekcie końcowym to nie była czarna dziura, tylko twór ją przypominający jednak będący czymś zupełnie innym - w tym przypadku sztucznie stworzonym portalem,lub czymś w tym rodzaju służącym do nawiązywania komunikacji, nie zależnie od czasu i przestrzeni...
Jednym słowem nie wiesz nic o najnowszych odkryciach dotykających mechanike kwantową, niewiele wiesz o eksperymentach z fotonami o teoriach Hawkinga, przekreślasz dziedzictwo Einsteina itd. I bredzisz przy tym przynosząc sobie gigantyczny wstyd.
Pewnie, to co się działo po wejściu za horyzont zdarzeń było opisane przez Hawkinga i myślał o tym Einstein...
Zanim napiszesz do mnie coś podobnie gigantycznie głupiego, zapoznaj sie z każdym moim postem jaki napisałam pod filmem Intersteller. A jeśli Ci sie nie chce, to wybacz, ale nie bede sobie strzępić jezyka i wycierać opuszków palców dla głupkowatych zaczepek.
Ten film ma wiele wspólnego z nauką. Oczywiście nie wszystko to fakty naukowe i mamy tu wiele naukowej fikcji (ale tego chyba nie muszę mówić: to w końcu sci-fi). Jednak nic tu nie wzięło z niczego. Praktycznie wszystko co pokazane w filmie jest oparte na prawdziwych teoriach i spekulacjach. Nawet końcówka filmu. Wspomniana przez ciebie teoria względności została za to świetnie przedstawiona i tu nie można przyczepić. Czarna dziura była elegancka, tunel też (pomimo, że nie udowodniono ich istnienia z tego co wiem). To co mówiono o grawitacji też jest poprawne. Oczywiście to co piszę jest oparte na wypowiedziach naukowców, które czytałem/słuchałem, a nie na moje własnej wiedzy i doświadczeniu.
Mądralo nawet Dr. Michio Kaku światowej s ławy fizyk teoretyczny poleca ten film: http://mkaku.org/home/kaku-on-the-science-of-interstellar/
Nawet nie chodzi o mechanike kwantowa, film jest po prostu glupiutki... Czytalem niektore Wasze komentarze i nikt z wychwalajacych film pod niebiosa nie napisal dlaczego zrobil na nich tak dobre wrazenie. Postanowilem podzielic sie z Wami dlaczego mnie strasznie rozczarowal. Dla mnie fajny jest dopiero sam koniec filmu, od momentu jak Cooper wpada w czarna dziure. Chociaz znowu (jak chyba caly poczatek) film wedlug mnie jest tu niespojny, bo on przeciez NIE musial tego robic – mogl puscic CASE (drugiego robota)!!! Mimo iz wedlug aktualnej wiedzy ogromna grawitacja czarnej dziury powinna go rozerwac to podobalo mi sie ukazanie czasu widzianego z 5-cio wymiarowej rzeczywisctosci, czyli jak oni to ujeli - sektory fizyczne ("jak wspinanie na gore"). Fajny byl tez statek kosmiczny ludzkosci, bo taki wlasnie rozpatrywali na Discovery channel - okragly w srodku, mieszczacy cale miasta. Jednak poczatek to bajeczka… Jak Cooper “odnalazl” NASA, a oni usmiechali sie jak 12-letnie dzieci i ostrzegli go zeby lepiej z nimi wspolpracowal – bo inaczej co, zbija go ekierka?! Albo jak zaproponowali mu funkcje pilota – serio?! Program kosmiczny trwa 7 czy 10 lat, a oni w ostatni tydzien zmieniaja pilota… Albo jak jeden koles zostal na tej planecie pelnej wody (gdzie jak rozumiem grawitacja czarnej dziury powodowala te wielkie spietrzenia) – co on kurna poszedl poplywac? Jak astronauta z NASA moze tak glupio zginac?! Bardzo rozczarowujacy film, porownalbym do naiwnosci Lucy (tez durno-naiwny produkt), moze tylko ta koncowka czyni go ciut lepszym. No i musze jeszcze przyznac, ze milo ze w filmie ukazalo sie kilka starych, ale jak malo znanych i rozumianych praw fizycznych jak np. to ze lot naokoolo ciala wielkiej grawitacji zwalnia czas. Teoria Wzglednosci Einstein'a jest stara, ale niewyobrazalnie wazna dla naszych czasow (np. GPS), a jednak tak malo ludzi wie z czym sie ja je...
uważałam na fizyce, nie jestem dzieckiem, do filmów pokroju AVANGERS nie podchodzę a jednak INTERSTELLAR mnie rozczarował. Twoje założenia są więc błędne a recenzja kiepska, niestety (poza sugestią, że warto trochę poczytać...)
I nauki w to nie mieszaj, proszę. Tym bardziej, że nie o naukę tu chodziło, tylko o rozrywkę dla mas (elit też w to nie mieszaj...:-)
igrzyska pewnie dostaly 10 tylko zewzgledu na ksiazke i gdzie tu sens i logika oceniania tak filmu.
Słabi ci hejterzy Interstellar. Zdecydowanie bardziej merytoryczni byli przeciwnicy Django... Najczęściej są to fani Grawitacji, ale zdarzają się kwiatki typu angle, czyli fanki tego dna o nazwie Igrzyska Śmierci.
Oj tak, fajny był ten gniot, gdzie cały czas paplali i rzucali pieprzotami o miłości, a w dodatku był niezgodny z ogólnie przyjętymi zasadami i teoriami fizyki.
Znajdź mi film do ściągnięcia, to ci dam przykłady. Mam np. jeden, czyli "miłość może przezwyciężyć czas i przestrzeń"...
Masz jeden jedyny i po całym forum wklejasz jedno i to samo, ja rozumiem za kasę robić takie rzeczy, ale np mnie by się nie chciało. Jak mi się film nie podoba i nawet już coś o nim napiszę, to napiszę raz i o nim zapominam, skoro nie był warty mojej uwagi. Polecam ten sposób.
DK rises również i mimo, ze DC i Marvel były nieodłączną częścią mego dziecięcego życia to 3 część Trylogii miała zbyt wiele niedociągnięć i błędów fabularnych (oczywiście nie zmienia to faktu, że i tak zalazła pod skórę:). Interstellar imo wypada tu słabiej niz Incepcja, DK czy Prestiż, ale wciąż jest kinem rozrywkowym niekoniecznie dla mas. Porównywanie z Avengers ? please ...
Nauka została niestety w to wmieszana bezpośrednio o czym wiedziałabyś, gdybyś poświęciła choć trochę wolnego czasu na zaznajomienie się z tematami, które zostały podjęte w scenariuszu ;) Film oparty jest na teorii naukowej opracowanej przez fizyka z Caltech Kipa Thorne'a *który również brał udział przy produkcji ;) ocena 6 to kpina. Są różne gusta jednak.
pozdrawiam ;)
DK (wszystkie części ) uważam za doskonałe (oczywiście jako kino rozrywkowe). To nie ja porównałam Nolana do Avangers, odpowiadałam jedynie na post.
O teorii naukowej pana fizyka wiedziałam, ale jak sam raczyłeś wspomnieć, to tylko teoria i choć miała nas przybliżyć do ideału, to mnie osobiście nie przybliżyła...:-/
ale w końcu nie to był film fantastyczno -naukowy, tylko kino rozrywkowe i właśnie jako takie mnie zawiodło....:-(
Zawsze mnie śmieszy czepianie się TDKR o niedociągnięcia i błędy fabularne. Tak jakby w ubóstwianym TDK ich nie było. A za każdym razem jak wracam do trylogii dochodzę do wniosku, że druga część jest najbardziej nielogiczna.