Ciężko powiedzieć o czym jest film. O miłości ojca do córki? O podróżach kosmicznych? O ludzkiej ciekawości? Niestety o wszystkim..... i to w wydaniu hollywodzkim uwiera. I to bardzo. Super bohater poświęca się i rusza z swoją trupą by badać nowe świata aby ludzkość mogła przeżyć. Ah jakie to wzruszające. Cieszmy się, kochajmy amerykanów oni tyle poświęcają dla nas. A na pewno swoje pieniądze na tworzenie filmów.

Film dobry ale nie zachwyca. Wszystko było tłumaczone tak aby prosty widz mógł zrozumieć o co chodzi. Pod względem przesłania, z ostatnich lat zdecydowanie polecam "Grawitację" bo "Interstallar" to sztuczny twór stworzony po to aby dorównać "Odyseji". Jest jedynie odbiciem tego czym by mógł być.

Ilość zwiedzanych światów ogranicza się do dwóch planet. Oczywiście musi być ten zły, tak......zły bohater zawsze musi być w filmach holywodzkich. Płaska rola Anne Hathaway po prostu mnie dobija, jak gwóźdź do płaskiej deski. W jej roli brakowało jeszcze wieczornych modlitw. Zwraca uwagę rola młodej Murph, graje przez Mackenzie Foy. Niestety było jej za mało, dlatego w drugiej godzinie filmu zaczęłam sobie wyobrażać co by było gdyby ta młoda dziewczyna poleciała.

Po rozczarowującym "Interstallerze" pocieszę się klasyką kiną SF jak "Łowca Androidów" i "Odyseja". Urodziłam się i pierwsze lata moje życia spędziłam w najlepszym okresie dla kręcenia legendarnych filmów i tworzenia niesamowitej muzyki. Niestety czas nie jest taki jak w "Interstaller", u nas przemija, i te wspaniałe kino lat 90-tych również.