Wydaje mi się że w filmie tym starano się pokazać złożoność natury człowieka. Targany emocjami, uczuciami i namiętnościami które przepełniają każdą komórkę jego ciała, człowiek zdolny jest do niesamowitych poświęceń, czynów, a także nieustającej walki w obronie tego co kocha, nawet w z góry przegranej sprawie. Miał być pokazany jako twór zgoła odmienny, od tych z którymi przybysze do tej pory mieli do czynienia, twór który nawet zniewolony i uciemiężony nadal walczy. Inną kwestią jest to że nie do końca im to wyszło. W tym kontekście uważam film za nie dopracowany. Nie podobało mi się również pominięcie aspektu ludzkiej duszy, o ironio duszą w którymś momencie zaczęto nazywać przybyszów!!! To już przegięcie...