Mam wrażenie od pewnego czasu, że forum Filmwebu zostało zdominowane przez moherowe przedstawicielki/przedstawicieli starszego pokolenia, które na widok gołego ciała i sceny intymnej (skrzecząc: "PORNOGRAFIA!") wzniecą pochodnie zniszczenia. Z całej fabuły filmu oraz jego przesłania potraficie bowiem skoncentrować się na kilku scenach "zwierzęcego" seksu - nakręconych tak po to by pokazać, że bohaterowie (a właściwie bohaterka w stosunku do bohatera) nie żywią wobec siebie innych uczuć niż tylko seksualne pożądanie.
Czekam zatem aż zaczniecie wyliczać sekundy scen pocałunków w filmach - tak jak było to w purytańskich Stanach Zjednoczonych..
A przy okazji - zwróćcie uwagę, że w końcu to jednak mężczyzna, a nie kobieta zaczyna przejawiać wobec drugiej strony uczucia wyższe pragnąc coraz więcej bliskości - co jest zaprzeczeniem stereotypu.
Słusznie. Przełamania stereotypu widzę trzy - po pierwsze kobieta, która przychodzi do mężczyzny na „czysty seks” i go inicjuje, po drugie - kobieta, która zdradza swojego męża, pozostając z nim w związku (podwójne życie to stereotypowo domena mężczyzn), oraz trzy - mężczyzna, który po niezobowiązującym seksie zaczyna odczuwać głębsze uczucia w stosunku do seksualnej partnerki.