Niestety 76 letni De Niro mimo faceliftingu porusza się dość niemrawo, widać to szczególnie w jednej z pierwszych scen - obicie sklepikarza z warzywniaka - ręce podkurczone, przy ciele, przy kopnięciu - tak kopie starszy pan, żeby zachować równowagę i sie nie wywrócić.
Wielka szkoda, że ten film nie powstał w 2009 r., wtedy 66 letni De Niro świetnie by zagrał 35 letniego gangstera.

Również mnie to uderzyło. Mimo, że zrobili wszystko żeby odmłodzić De Niro, to wyglądał źle w scenach kiedy miał mieć tych lat najmniej. A wystarczyło zrobić odpowiedni casting, tak jak to własnie zrobili w Ojcu Chrzestnym 2, kiedy młodego Don Corleone zagrał świetny De Niro.

Pełna racja, przez pierwsze 45 minut/godzinę filmu odmłodzenie De Niro jest kompletnie niewiarygodne. Myślę że lepszym pomysłem byłoby zatrudnienie młodszego aktora w roli młodego Sheerana. Natomiast kiedy kreowana przez De Niro postać ma gdzieś 40/50 lat to wszystko już jest ok. I tak daję 8/10 bo przy zalewie produktu kinopodobnego to jest świetny film a jego długość w niczym nie przeszkadza.

W pierwszych 45 minutach De Niro akurat też jest po 40-stce.

Na pewno? Nie jestem w stanie sobie przypomnieć, czy w gdziekolwiek zostały wspomniane lata wydarzeń, ale czytałem, że Sheeran zaczął pracować dla Bufalino w 1955, więc miałby wtedy 35 lat. Nie wiem jednak jak wiarygodne jest moje źródło, więc jeśli jakieś posiadasz to chętnie zobaczę.

widzę że dla niektórych kwestia odmłodzenia jest najważniejsza w całym filmie i przesłania całkowicie resztę,ludzie ogarnijcie się i oceńcie inne aspekty filmu.

Nigdzie nie napisałem, że cały film jest słaby przez to, że odmłodzenie De Niro średnio działa. Wystawiłem filmowi ocenę 8 czyli taką na jaką według mnie zasługiwał i wyraziłem swoje wątpliwości w komentarzu. Jeśli kwestia odmłodzenia byłaby dla mnie najważniejsza, to oceniłbym The Irishman na nie więcej niż 3, bo w scenie ze sklepikarzem wyszło to naprawdę tragicznie i niewiarygodnie.
Kwestie wizualne i estetyczne są tak samo ważne jak "inne aspekty filmu". Przynajmniej dla mnie w filmie takim jak The Irishman liczy się przede wszystkim "zanurzenie" czy jak wolisz "immersja", sceny takie jak powyższa skutecznie to utrudniają.

Ja w trailerze nawet tego nie zauważyłem a słyszałem kilka recenzji, że po kilku minutach przestaje to przeszkadzać jeśli człowiek naprawdę zagłębi się w filmie.

Trailera nie oglądałem, więc nie wiem jak to tam wygląda. Mi osobiście przestało to przeszkadzać jak postać De Niro się trochę zestarzała.