Może ktoś nie wie, ale po napisach końcowych jest krótka scena z Thora ;] Po seansie Irona 2 i Thora już wiem, że te filmy to tylko przystawka przed Avengers ;] Filmy robione w pośpiechu, byle by zdążyć przed premierą Mścicieli ;] Tak samo zresztą jak Kapitan Ameryka.
Fail.
Każdy film z członkami Avengers ma na końcu scenkę. Nic tu nie jest w pośpiechu czy na siłę to długofalowa strategia wytwórni.
Żaden fail. Po prostu nie wiedziałem ;] Poza tym widziałem tylko Thora i dwa Iron Man'y ;]
"Filmy robione w pośpiechu, byle by zdążyć przed premierą Mścicieli ;] "
Filmy nie były robione w pośpiechu wszystko było zaplanowane.
No nie wiem, ten Thor to trochę jakby robiony w pośpiechu. Bez ładu i składu... No ale może tylko mi się tak wydaje.
Teraz robią Iron Mana 3 i Thora 2 a potem kto wie czy nie dadzą filmu jeszcze jakiejś postaci. A za 2-3 latka pewnie Avengers 2 ;p. A fakt iż Thor był chaotyczny to nie wina braku czasu tylko scenariusz kupiasty ale moge się mylic ;p.
No może właśnie przez ten pośpiech jest trochę niedopracowany. Teraz zabieram się za Kapitana Amerykę ;] I zostanie mi już chyba tylko Hulk do obejrzenia przed seansem Avengers ;]
W 2014 r. będzie Cap 2, czasem chodzą słuchy o filmie z Nickiem Furym lub Czarną Wdową.
Co do Thora to moim zdaniem pod wieloma względami był kiepski, scenariusz, gra aktorska... Kenneth Branagh nie sprawdził się jako reżyser w tym gatunku, jak to ujął Tony Stark w Avengersach taki "Shakespeare in the park". ;D
"Co do Thora to moim zdaniem pod wieloma względami był kiepski, scenariusz, gra aktorska."
Co Ci się tak nie podobało w scenariuszu?
Co do gry aktorskiej to nie do końca mogę się zgodzić.Fakt,że Portmanówna była naprawdę nijaka(co jest rozczarowujące,jako że dostała Oscara za rolę pierwszoplanową za 2011 rok w Czarnym łabędziu).Tytułowy Thor może i wybitnie zagrany nie został,ale myślę że Hemsworth był co najmniej solidny, IMO potrafił pokazać emocje(pychę,radość,rozpacz,gniew etc. oraz to jak się przemienił po pobycie na Ziemi,choć muszę przyznać,że ta jego przemiana wydawała mi się troszkę za szybka,ale można na to przymknąć oko,wszak film jak typowy blockbuster nie mógł trwać 3,5 godziny,by pokazać perfekcyjnie portrety psychologiczne postaci).Hopkins epizodycznie w roli Odyna trzymał poziom,Postacie drugoplanowe naprawdę solidnie zagrane.
Za to Loki....Hiddleston naprawdę się spisał.Bóg kłamstwa w jego wykonaniu był naprawdę świetny,wiarygodny,właściwie to do końca nie wiemy czym się kieruje,jaki jest jego cel.
Moim zdaniem Thor to naprawdę udany blockbuster.
A scena,gdy Loki robi zarzuty Odynowi,że nie powiedział mu kim naprawdę jest, naprawdę kapitalna.
Sama historia była ciekawa, scenariusz nie podobał mi sie w dużej mierze od strony dialogowej. Patosu i zadęcia było tu więcej niż w CA, na którego tak narzekano. Rozumiem, ze taka jest poniekąd konwencja - nordyccy bogowie nie będą jechać slangiem, ale - i tu przechodzimy do sedna mojego niezadowolenia - akotrzy nie wyrazili tego patosu w zjadliwy dla mnie sposób. Przypomniały mi się czasy gimnazjalnego kółka dramatycznego - podniosłe słowa czytane jakby z kartki. :) Ta nijakość akorska sprawiła, że od "Thora" powiało strasznym kiczem - nie campem, ale kiczem. Postać grana przez Natalie Portman była chyba najbardziej drewniana i irytująca ze wszystkich (to zresztą nie pierwsza rola, w której mnie zawiodła); Hemsworth - też taki nijaki, nie sprawił, że polubiłam tę postać, tak jak resztę superbohaterów (np. Ruffalo nie miał jeszcze własnego filmu, a zaledwie kilkadziesiąt minut w Avengersach, a już go lubię), może żeby jeszcze był w moim typie, to bym machnęła ręką, ale niestety nie jest ;) ; "kumple" Thora - nijacy, dziś w ogóle nie pamiętam jak wygladają, o imionach już nie wspomnę. Plusik za Hopkinsa i Hiddlestona (ten ostatni w Thorze mnie co prawda nie porwał, ale już w Avengersach tak ;).
Może też od "Thora" oczekiwałam czegoś więcej, czegoś bardziej przekonującego - wydaje mi się, że wątek magii i bóstw średnio mi podchodzi w ekranizacjach komiksów. Wolę pseudorealistyczne i pseudonaukowe mutacje, sera, eksperymenty naukowe, itp. itd. Wątki magiczne trącą kiczem, szczególnie jeśli nie ma żadnego aktora, który mógłby podźwignąć cały film. Chris Hemsworth is no Downey Jr.
Cóż,gra aktorska to rzecz raczej subiektywna.Jednemu (jednej ;D ) się spodoba,a drugiemu(drugiej ;p) nie.Moim zdaniem gra aktorska była,jak już wcześniej wspomniałem,solidna;odpowiednia na typowy najeżony efektami specjalnymi blockbuster.Nie oszukujmy się,nie mogliśmy po ekranizacji komiksu o bogu piorunów na modłę amerykańską oczekiwać oscarowych kreacji aktorskich ;)
"Plusik za Hopkinsa i Hiddlestona (ten ostatni w Thorze mnie co prawda nie porwał, ale już w Avengersach tak ;)."
Oj tu się zgodzę.O ile w Thorze Hiddleston IMO był naprawdę dobry,o tyle w Avengers był niemalże bezbłędny.ta jego bezczelna pewność siebie w głosie,to bijące od niego zło,ta żądza władzy.Naprawdę Tom pokazał,że grać potrafi.
"Może też od "Thora" oczekiwałam czegoś więcej, czegoś bardziej przekonującego"
No ja nie oczekiwałem fantasy na miarę LOTRa,po prosut liczyłem na bardzo dobrą rozrywkę,jaką w ostatnich latach Marvel mi zapewniał.I nie zawiodłem się.
"Wątki magiczne trącą kiczem"
Wydaje mi się, że chodzi Ci o to,że owe wątki trącą kiczem jeżeli mamy z nimi do czynienia w świecie rzeczywistym,jak w przypadku uniwersum Avengers chociażby? Bo jeśli twierdzisz tak ogólnie, to....idź powiedzieć to fanatykom Władcy Pierścieni,czy Harrego Pottera ;D. Rzucili by się na Ciebie jak wygłodniałe lwy.
"Chris Hemsworth is no Downey Jr."
Cóż.Downey jr. raczej jest lepszym aktorem niż Hemsworth.Ale z drugiej strony postacie przez nicg hrane są tak skrajnie różne,że nie da się ich porównywać.Z jednej strony nordycki bóg z innego świata,posługujący się mową i mający maniery jak ze średniowiecza(no w Avengers pod tym wzzglęem już trochę się uwspółczesnił,bo w Thorze to bardzo było widać.Z drugiej strony amerykański naukowiec,producent broni,geniusz,luzak.No nie sposób ich do siebie porównać. Pozwolę sobie przytoczyć fragment ich słownej potyczki z Avengers.
http://www.imdb.com/title/tt0848228/quotes?qt=qt1690940
krótki,a fajnie ich obrazuje ;)
"Wydaje mi się, że chodzi Ci o to,że owe wątki trącą kiczem jeżeli mamy z nimi do czynienia w świecie rzeczywistym,jak w przypadku uniwersum Avengers chociażby? Bo jeśli twierdzisz tak ogólnie, to....idź powiedzieć to fanatykom Władcy Pierścieni,czy Harrego Pottera ;D. Rzucili by się na Ciebie jak wygłodniałe lwy."
Zdecydowanie chodziło mi o uniwersa komiksowe. ;) LOTRa uwielbiam (na kartach książek i na ekranie), a Harry Potter to długofalowa obsesja (co prawda książki, a nie filmy). Nie miałam wielkich wymagań względem "Thora", to przecież kino rozrywkowe, ale żeby było w nim coś co w moich oczach by trochę złagodziło ten popkulturowy gwałt na skandynawskiej mitologii. ;D W moim przypadku niestety nie złagodził. W Avengersach wątki magiczne również były, ale mi nic a nic nie przeszkadzały, mało tego, świetnie wkomponowywały się w akcję i relacje pomiędzy bohaterami.
"Downey jr. raczej jest lepszym aktorem niż Hemsworth."
Nie raczej, a na pewno!!! :) Downey jest wg mnie genialnym aktorem (i nie mówię tego tylko na podst. jego udziału w marvelowskim franchisie). Myślę, że nie przesadzę mówiąc, że Downey podźwignął nie tylko Iron Mana, ale również pośrednio Avengersów na swoich barkach - mówiąc to nie mam na myśli, że reszta obsady się nie liczy, Avengersi to na pewno owoc wspólnego wysiłku aktorów i producentów, ale że dzięki swojej fantastycznej kreacji w 2008 r. utorował drogę mścicielom, wnosząc powiew świeżości na polu ekranizacji komiksów (w innym stylu niż Nolan i Bale) i podsycił oczekiwania. Przyciągnął też do produkcji Marvela nie-komiksiarzy, patrz - ja. ;) Obejrzałam Iron Mana ze względu na RDJ właśnie i mnie wciągnęło. Jak to powiedział Ben Stiller, Downey to nie tyle Iron Man, co Actor Man, ma niesamowity talent i charyzmę. Hemsworthowi jeszcze daleko do takiego poziomu, niezaleznie od charakteru odgrywanej roli, a pewne rzeczy są moim zdaniem nie do wypracowania w ogóle.
P.S. A tak w ogóle polecam zobaczyć coś więcej z RDJ. ;) Np. filmy, za które był nominowany do Oscara - "Chaplin" i "Tropic Thunder".
Geneza Wolverina też miała scenkę, a odkryłem przypadkiem po 3 oglądnięciu, ale nie wiem co o tym myśleć. Może Geneza 2?