Kolejny z filmów, gdzie reżyserowi wydaje się, że efektami specjalnymi można przykryć wyświechtaną fabułę wyjdzie z tego całkiem nowy film. Otóż nie można. Scenariusz zalatywał mi Robocopem, ale z racji tego, że Robocop był pierwszy, było to coś świeżego, nowego, a tutaj to niestety średnio wysmażony kotlet, w dodatku odgrzewany w mikrofali.
Pierwsza część Iron Mana mi się podobała, bo pokazywała pewną historię właśnie w świeży sposób i po cichu liczyłem, że z drugą będzie podobnie, no ale niestety ten sequel dołącza do grona sequeli robionych na siłę, chociaż efekty są fajne i tylko dlatego moja ocena to 5/10.