Co ten agent znalazł w nowym meksyku? Do jakiego filmu ma być to nawiązanie?
To był jakiś młot czy coś? Czyżby chodziło o "Thor'a"?
A poza tym iron man 2 bardzo słaby film. Momentami przypominał Power Rangers nie sądzicie? No i czarny charakter Mickey "Zapaśnik" to jakaś porażka totalna, parodia czarnego charakteru ;/
Również skojarzyło mi się z Thorem ;D czyżby Iron Man w trzeciej części wspierał się z Thorem?
Podłączam się do tematu - dla mnie też przypominało to jakiś żelazny młot...
Może jakiś zagorzały fan Iron mana mógłby nam wyjaśnić, cóż to takiego było zakopane w ziemi?
Pewnie chodzi o film Avengers, gdzie główna ekipa to Iron Man, Kapitan Ameryka, Thor i chyba Hawkeye.
Tak być może to była broń Hawkeye bo Thor troche nie pasuje do Irona.
Ale właśnie czekamy na jakąś konkretniejszą teorie.
Ten młot będzie bronią Thora. Ta scena jest chyba takim "początkiem" filmu "Thor". No cóż tak mi się przynajmniej wydaje:)
Nie jestem żadnym fanem komiksów ani filmów na ich podstawie i sie tym za bardzo nie interesuje, ale nie rozumiem o czym ta dyskusja. No przecież tam był młot no i kurde trudno nie zgądnąc że Thora. Tak samo tarcze Kapitana Ameryki łatwo było rozpoznac. Z pewnością w Thorze, Hulku i innych też będą różne nawiązania.
Na pewno. Czytałem komiksy gdzie Hulk spierał się z Thorem i Wolverinem. A poza tym S.H.I.E.L.D. zbiera takich ludzi o specjalnych mocach.
"Its headquarters is the Helicarrier, a massive flying aircraft carrier kept airborne at all times and, among other things, containing a squadron of jet fighters and housing an intercontinental ballistic missile (ICBM). In addition, S.H.I.E.L.D. maintains strong ties to the superhero community, especially Captain America, the Avengers, and the Fantastic Four, and often calls upon that community for aid on particular missions."
Pod koniec Hulka (tego nowszego) już po napisach końcowych Tony Stark rozmawia z Bannerem. Z tego co pamiętam wspomina coś o współpracy. Końcówka z Thorem w IM2 jest jakby kontynuacją tamtego wątku i próbą łączenia perypetii bohaterów filmowych Marvel'a, podobnie jak miało to miejsce z komiksowymi, w jedną całość. IMHO to taki niewielki zabieg marketingowy - jedna scena trwająca minutę, niedroga w nakręceniu, a dająca fanom na całym Świecie temat do dłuugich rozmów i zwiększająca apetyt na kolejne produkcje ze świata "superhero."