Tekst zawiera spoilery.
Gdy widziałem o tym filmie pierwsze informacje i chyba jakąś animację spodziewałem się ekranizacji teorii spiskowej i science fiction z elementami steampunkowymi. Oczekiwałem przede wszystkim świetnego widowiska z ciekawymi pomysłami, ale biorąc po uwagę, że to film spoza Hollywood, miałem pewne obawy co do tego.
Gdy obejrzałem trailer wersji finalnej już wiedziałem, że to nie to, czego się spodziewałem.
A co dostałem w zamian? Naprawdę świetny film, przy którym dobrze się bawiłem. Chyba najbardziej rozśmieszyła mnie scena, w której okazało się, że Mir nadal funkcjonuje.
Końcówka - od momentu kiedy Renate zdjęła hełm skafandra i przemierzała ruiny IV Rzeszy - dla mnie jest wręcz genialna. Świetna muzyka i obraz. Od razu skojarzyło mi się to z Niemcami z początku maja 1945 roku.
I gdy pochłonięty tymi ostatnimi scenami, zupełnie innymi niż reszta filmu, widzę Jamesa, myślę "o nie, teraz zostaną parą". I oczywiście - całują się. Cały urok prysł. To już była zbyt duża rozbieżność. Od skrajności w skrajność - najpierw fanatyczna przedstawicielka białych, a potem zdrajczyni rasy. Aż mnie nieco zmierziło.
Pomimo tego ostatniego mankamentu film oceniam dobrze.
Na koniec dodam, że Götterdämmerung był świetny, a Götz Otto jest wręcz stworzony do odgrywania aryjskich roli.