Jestem zachwycona jako fanka twórczości Collen i jako fanka talentu Blake. Film wiernie odwzorowuje książkę, ma cudną muzykę i jest zwyczajnie pięknie zrobiony.
Odnoszę wrażenie że teraz każdy jest do dupy więc najwyższa pora oddzielać sztukę od artysty.
Nie. Prawa do drugiej części ma reżyser, a on jest w grubym konflikcie z producentką i zarazem główną aktorką, więc prawdopodobnie nie będzie kontynuacji, chyba że studia filmowe rozwiążą ich konflikt
Collen która w swoich książkach romantyzuje przemoc i Blake która ma gdzieś przekaz, omija pytania i obraża innych ludzi. Gratuluje gustu.
Wątpię, by romantyzowała, jak twierdzisz, bo matka Colleen sama była ofiarą przemocy domowej, a Colleen jej świadkiem. "It Ends With Us" powstała, by uwrażliwić społeczeństwo na ten problem. Przy okazji doskonale obnaża mechanizmy działania ofiary i pokazuje, że nie wszystko jest zerojedynkowe.
ponieważ .... Jak podkreślają dziennikarki brytyjskiego dziennika, "It Ends with Us" przedstawia Ryle’a jako "postać z wadami, a nie jako oprawcę". "Jest on opisywany jako dobry chłopak z problemami, gdy w rzeczywistości przez całą powieść znęcał się nad Lily emocjonalnie, fizycznie i seksualnie"
Mnie też się film bardzo podobał, jest w nim wiele scen pokazujących jak łatwo wejść w znany nam schemat i jak walczymy z tym by dostrzec prawdę. Ten kto jest przemocowcem nie zawsze jest złym człowiekiem, w tym filmie nie ma romantyzowania agresji, naprawdę w większości przypadków kocha się człowieka, który nas rani i nie chce się od niego odchodzić, więc zaczyna się go usprawiedliwiać, racjonalizować to zachowanie. Myślę, że aby ten film docenić potrzebne jest albo doświadczenie w tego typu relacjach albo ogromna wrażliwość, dlatego, że film nie jest tak dosłowny jak niektórzy może oczekują.