PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10030284}
6,0 25 tys. ocen
6,0 10 1 24954
4,8 16 krytyków
It Ends with Us
powrót do forum filmu It Ends with Us

Ja rozumiem, że w zamyśle prawdopodobnie chciano ukazać, że przemocowcem może być każdy - nawet „ideał”. Ale mam wrażenie, że ta postać była pokazana w tak niebiańskim świetle przez zdecydowaną większość filmu, że te dosłownie przebłyski przemocy z pamięci bohaterki nie miały możliwości się przebić.
Wiele osób zarzuca Blake, że niewłaściwie promuje film, skupiając się na motywach florystycznych, ale sam film robi dokładnie to samo! Problematyka, której dotyka jest dosłownie zagrzebana pod stertą kwiatów i roślin o rozległych pnączach. To było widowisko naprawdę przyjemne dla oka - piękni ludzie, idealne życie, kwiaty, oddani przyjaciele, sukces w biznesie, bogactwo, pasja … piękne to wszystko. I tak jak wspomniałam już wcześniej, oczywiście, że mógł to być zabieg celowy, aby przełamać myślenie o przemocy domowej, która kojarzy się z patologicznymi rodzinami i ojcem alkoholikiem. Ze względu na wielowątkowość i szybko posuwającą się akcję, zabrakło zbliżenia się do problemu. Zabrakło mi przestrzeni dla trudnych emocji głównej bohaterki, a jej wyjście z toksycznego związku było tak proste i szybkie - w końcu miała same pomocne dłonie dookoła. Wszystko takie powierzchowne, estetyczne i zwyczajnie odległe. Nie było tego zderzenia, na które czekałam - tego przejścia z idealnego życia do rozpaczy, trudu i walki z samą sobą. Problem pojawił się na chwilę, dosłownie urywkowo, ale zaraz właściwie sam się rozwiązał, dając nam bardzo prosty happy end. Reakcje na sali kinowej utwierdziły mnie w opinii - często było słychać śmiech, jakbym była na uroczej komedii romantycznej. Widownię w zdecydowanej większości stanowiły młode dziewczyny, dla których nie wiem czy ten film był jakimkolwiek bodźcem do refleksji czy jedynie ładnym obrazkiem z przystojnym głównym bohaterem.

ocenił(a) film na 7
an_reszka

Mnie się ten zabieg wydawał celowy. Różowo, cudowny facet, bogaty, pierwsza jego miłość, więc i zazdrość, nadmiar emocji... Jest tak pięknie, ale uważaj - przemoc to nie jest coś, co zawsze widać jak na dłoni. To nie bieda, nie alkohol, nie podarte szmaty i zaniedbana ofiara.

Jedyne czego mi zabrakło ( i uświadomiłam to sobie po Twoim wpisie), to brak rozpaczy bohaterki. Ucieka do przyjaciela (którego, jak sama mówi, nie wie, czy kocha), siedzi parę dni na kanapie, od męża dostaje tylko słodkie sms, nie ma żadnej walki wewnętrznej, dylematów, łez, płaczu w poduszkę. Ot po prostu podjęła decyzję, przeszła sama całą ciążę, urodziła i oświeciła męża, który co?... 9 miesięcy po prostu czekał robiąc nic, czasem pisząc sms?

Ona nie rozpacza, a on nie próbuje jej odzyskać? Wie, że jest w ciąży ale nie porusza tematu? Raz jeden coś tam komunikuje, gdy pomaga jej skręcić łóżeczko (jakby w przerwie na lunch, bo jest w roboczym uniformie). On wychodzi, a jej to nie rusza? To gdzie ta wielka miłość?

KROPKA

Uważam dokladnie tak samo. Ile komentarzy musialam przekopać aby przeczytać coś co mi się również nasuwa ns myśl. Ciąża przebiegła tak szybko i zero jakiegokolwiek kontaktu z jego strony ?? Jakieś parę sms? W kwiaciarni jej ani razu nie odwiedził ??