No coz, wychowany bylem na ksiazkach Clancy, uwielbialem Fordowego Ryana w kinie I jak dla mnie ten rodzaj szpiegowskich filmow byl najlepszy.
Dziasiaj obejrzalem sobie w kinie nowego Ryana, nie opartego na ksiazkach ale tylko na charakterze I mam mieszane uczucia. Sam film jest naprawde niezly, duzo akcji, efektow specjalnych, jednym slowem nie ma momentow aby sie nudzic. Niestety reaktywacja Ryana, a raczej jego geneza w nowoczesnych warunkach byla strasznie naginana. Po prostu zrobiona na sile. Jego doktorat, jego poczatki czyli werbunek strasznie naciagany. Oczywiscie, nagla eksplozja jego zdolnosci nie tylko analitycznych ale przede wszystkim silowych ... naciagane. W tym filmie pokazano, ze Ryan po prostu mial wrodzony instykt zabojcy. Wiem, ze musial przechodzic szkolenia itp itd., ale jego instynkt przetrwania jest zatrwazajacy. No ale coz, w ksiazkowym Ryanie wlasnie to bylo to samo.
Film generalnei fajny, sporo akcji Dla niektorych propagandowy ale absolutnie sie z tym nie zgadzam. To tak jakby ktos zaczal wolac ze szeregowy Dolas byl propagandzista, ze Bond to propagandzista, ze McClane to propagandzista. Ryan musi byc amerykanski bo jest w cia. Poza tym, cala ta super zorganizowana oprawa szpiegowska ze strony amerykanow to jest cale tlo dzialan prawdziwego ksiazkowego Ryana. Tak wiec, radze zaopatrzyc sie w doze obojetnosci dotyczacej propagandy I obejrzec ten film jako film akcji bez zbednego zaglebiania sie w wartosci moralne filmu.
Ryan to taki wlasnie McLane, tyle ze bardziej wyksztalcony.