Zmarł dziś Ryan Dunn. To tak bardzo smutne.
http://www.dickhouse.tv/dickhouse/ 2011/06/our-brother.html
Łał, fajnie byłoby czasem zweryfikować informacje. Ten "artykuł" to fake, geniuszu.
On zyje!!!
Oni sobie jaja robili z matki kolegi z planu :)
No ale on zyje na 100% :)
wszedzie pisali ze nie zyje, zginal w wypadku samochodowym 20 czerwca. w wikipedii jest tez ze nie zyje
Mówię tylko prawdę. To, że nie żyje nie zwalnia go z faktu iż był idiotą. Może mi powiesz, że ktoś kto przekroczył szybkość o jedyne 140 km/h i w dodatku prowadził pod wpływem alkoholu nie był idiotą? Był i dobrze mu tak. O jednego debila mniej i o 0,001% bezpieczniej na drogach.
Nikomu kto ginie tragicznie nie jest dobrze. On nie wystrzelał ludzi na wyspie, prowadził pod wpływem alkoholu. Wielu ludzi niestety tak postępuje.
"Nie wystrzelał ludzi na wyspie, prowadził pod wpływem alkoholu" - to znaczy, że był słodki i niewinny jak pupa niemowlaka. Prowadzi pod wpływem alkoholu, dodatkowo ponad dwukrotnie przekracza dozwoloną prędkość - jest potencjalnym mordercą. Zresztą nawet nie potencjalnym, bo z tego, co się orientuje zabił nie tylko siebie. A mógł jeszcze potrącić grupę młodzieży, matkę z dzieckiem, kogokolwiek. Nie, ja nienawidzę wręcz bydlaków, którzy pod wpływem alkoholu czy innych używek wsiadają za kółko. Należy się cieszyć, że zginęły tylko dwie osoby, bo przy takiej prędkości on mógł urządzić naprawdę krwawą jatkę na tej trasie. Naprawdę wsadzałabym takich za kratki do końca życia, bo zabieranie prawa jazdy nie daje żadnej gwarancji - ma samochód to wsiądzie i tak.
Gdzieś czytałam, że to był żart, ale wtedy portale typu wikipedia zweryfikowałyby już swoje informacje. No i porszaka raczej nie poświęcili, żeby zrobić taką wkrętę.
Podsumują to tak: zginął - mógł być mądrzejszy, ja naprawdę nie jestem w stanie znaleźć w sobie tyle empatii, żeby takiemu człowiekowi współczuć. Był skrajnie nieodpowiedzialny i był skrajnym egoistą, skoro nie brał pod uwagę, nie tyle własnego tyłka, co również życia swojego pasażera czy innych kierowców albo pieszych znajdujących się na tej trasie. I powiem więcej: dobrze, kiedy tacy wariaci eliminują się sami, a nie kiedy giną przez nich niewinni ludzie.
A to, że wielu ludzi tak postępuje to argument przemawiający za czym? Że mamy go nie potępiać, bo inni też tak robią? Może jego przypadek sprawi, że jakichś trzech pijaków pomyśli zanim usiądzie za kółko - jeśli tak to mamy kilka potencjalnych żyć uratowanych, czyli bilans jak najbardziej korzystny i dobrze się stało. Jeśli nie, to też nie zamierzam go żałować. Chciał, to ma. Odrobinę wyobraźni.