VENOM to film wyjęty jakby z innej epoki. Wyprodukowano go w stylistyce PIĘTKU TRZYNASTEGO, HALLOWEEN czy KOSZMARU MINIONEGO LATA. To poczciwy slasher - gatunek który zamiera lub przechodzi silną metamorfozę pod wpływem "nowej krwawej fali". Z resztą reżyserem tego dzieła jest Jim Gillespie - właśnie twórca kultowego (acz niezbyt dobrego) KOSZMARU MNININOGO LATA. Wraz z Kevinem Williamsonem panowie usiłują wskrzesić dawne czasy (do spółki z braćmi Weinstein) - nie udało im się. VENOM jest przewidywalny, konwencjonalkny i zupełnie pozbawiony elementu zaskoczenia. Jest krwawo, ale i niezbyt ciekawie. Film tyczy się też tematyki Voodo - ale mogło być lepiej z użyciem tej tematyki. VENOM miał być produkcją dającą grunt pod kolejne sequele - niezbyt to się powiodło. Film zarobił w USA ledwie 0.9 mln dol! O ile wiem na rynku VHS/DVD też nie zachycił. Może to i dobrze bo nie ma w tym filmie nic orginalnego - choć sam w sobie nie jest katastrofą. Mamy tu mroczną i zadymioną atmosfere - to na plus. Gra tu Paweł SZajda ("Pod słońcem Toskanii")- ale na zatracenie. W epizodzie zaserwowano nam też Method Mana -ale to też małe pocieszenie. Nie polecam -choć obraz zapewne znajdzie swych zwolenników.