Zgadzam się całkowicie! Mamy w kraju naprawdę utalentowanych ludzi tylko trzeba dać im szansę i środki, a pokażą co potrafią.
Dowodem na to są właśnie takie produkcje jak Legendy Polskie. Oby tak dalej.
Zdecydowanie wolałabym oglądać takie filmy niż setną już komedię, która wcale aż tak nie bawi. Niestety mało jest fajnych polskich filmów, ale trzymam kciuki iż to się zmieni.
Również czekam na Wiedźmina i to bardzo.
Pozdrawiam.

Ciekawa formuła ze sponsorem w ogóle tutaj, a w szczególe - oby wspierali pana Bagińskiego jak najdłużej. Pierwszy raz od dłuższego czasu oglądam polskie produkcje (na tematy rodzime! - zauważmy) z przyjemnością i bez poczucia cepelii.

Zgadzam się w 100%, samą scenę oglądałam minimum 15 razy, co prawda dopiero za trzecim zauważyłam, że nie ma odrzutów po wystrzałach, ale to raczej nie umniejsza faktu, że ta minutowa scena jest NIE-SA-MO-WI-TA. I jeszcze ta 'jaskółka" w tle, o matko!

Jednak można zrobić coś porządnego, ciekawego i ze świetnymi efektami specjalnymi. A nie tylko komedie romantyczne do porzygu i do posru.

Niestety w przypadku długiego metrażu jest duże prawdopodobieństwo, że to jednak spier*****. Zaletą tych wszystkich krótkich metraży jest właśnie krótki metraż. Fabularnie te filmy kuleją i jeśli rozciągnąć by je jeszcze dłużej w czasie, mogłyby załamać się pod ciężarem swoich "fajnych pomysłów". Bagiński dobrze czuje się w świecie komputerowym, robi krótkie, fajne shorty, w których dużo się dzieje, jest na co popatrzeć i fajnie to wygląda. Z aktorami jednak nie potrafi sobie poradzić i jednak w plenerach efekty śmierdzą 3DS Maxem dla początkujących. Jasne, to jest nasze, ułańskie, słowiańskie i niepokorne, ale Wiedźmin jako towar eksportowy nie sprzedałby się bez dużej dawki Hollywoodu w grach. Bagiński w ten sposób nie potrafi przekuć blockbusterowego potencjału Geralta. Wygląda na nasze standardy nieźle, bo konkurencja mizerna, ale nie dajmy się oszukać: jesteśmy 100 lat za Murzynami w tej kwestii. Animacja wiedźmińska- jak najbardziej, film aktorski - nie ma mowy

Tyle, że sami na początku nie wiedzieli co to z tego wyjdzie. Krótki metraż potraktował jak krótki metraż. W dobie YouTube'a to lepsze rozwiązanie niż tona ekspozycji i niepotrzebne dialogi.

To prawda. Ja jednak liczę na potencjał Tomasza. Każdy zaczynał od rzeczy małych i przechodził do większych. To zaś nie jest tylko kwestią talentu czy wizji (co już u niego jest według mnie), ale w dużej mierze kasy.

Troszkę scena walki przypominała mi film WEEKEND w momentach slow motion. Stąd też aż mnie tak nie zachwyciła. Zainteresował mnie za to pomysł bo to pierwszy film krótkometrażowy z serii Legend które zobaczyłem.

Przecież to wygląda jak w stylu Snydera, tyle, że toporniej.

Jeśli chcesz super efektów specjalnych to zapraszam do obejrzenia setnej części szybkich i wściekłych . Oceniasz film na 9 w 10 punktowej skali ze względu na "scenę walki" a zapominasz ze fabularnie to "dzieło" jest o niczym. Chciałbyś żeby pieniądze z polskich komedii zostały wręczone ludziom od efektów specjalnych , abyś mógł szczytować przy scenie walki.
Ambitny był ten jeden moment , ale doceniam go tylko pod względem technicznym.
Za to całokształt do ambitnego kina ma się tak samo jak idiotyczne komedie o których wcześniej wspomniałeś.

O ile mi wiadomo "Szybcy i wściekli" nie są polską produkcją, a komentarz kolegi/koleżanki dotyczył własnie produkcji rodzimych.
Dzieło nie jest o niczym. Składa się z części które stworzą całość. Przy odrobinie wyobraźni i chęci można z poszczególnych epizodów, a nawet klipów muzycznych wyłapać główną nić fabuły i odgrzebać co najmniej 2 intrygi (nie licząc dziurawego planu Boruty). Twój wniosek że "to dzieło jest i niczy"m jest więc inwalidą.
Projekt był swego rodzaju eksperymentem, i nie było wiadomo jak zostanie przyjęty ile oraz czy wgl będą kolejne części, dlatego fabularnie początek nieco kuleje. Historia jednak coraz bardziej się rozwija, a fakt, że tego nie dostrzegasz dowodzi jedynie, że przywykłeś do hamerykańskich produkcji z rodzaju "Szybkich i wściekłych" gdzie wszystko masz podane prawie od razu na tacy.

Nie. Scena walki dowodzi, że twórcy operowali średnim budżetem. Przeczytałem Twój komentarz zanim jeszcze film obejrzałem i nastawiłem się na zbyt wiele. "Jaga" nie równa się z poprzednimi projektami Bagińskiego.

Niestety, ale muszę się nie zgodzić z opinią na temat tej walki. Oczywiście choreografia i efekty specjalnie robią wrażenie, fajnie też ogląda się polską, kobiecą wersję Quicksilvera. Problem polega na tym, że jeśli zestawimy tę scenę z produkcjami Bagińskiego wyprodukowanymi dla CD Projektu, widzimy wiele podobieństwa. Jaga wyglądem przypomina Bruxę, z którą walczył Geralt, nawet chata jakaś taka wzięta spod Novigradu ;). Oddział uderzeniowy strzelający futurstyczną bronią w slow mo to z kolei wypisz wymaluj policjanci z Cyberpunka. Dlatego choć przyjemna dla oka, to jednak odtwórcza jest ta walka :(

No ja mogę powiedzieć tak że akcja jak najbardziej przemyślana i gdy ogląda się pierwszy raz to naprawdę wygląda idealnie. Gdy już za drugim razem oglądałem to już widziałem wiele niedogodności, takie wpadki że no można było je poprawić. Pocisk że strzelby wyglądał jak kula karabinowa to jeden z największych fakapów jakie zauważyłem. Potem akcje w zwolnionym tempie, wyglądają sztucznie, zwłaszcza np: skok Jagi na przeciwnika widać w trakcie jak by miała spaść na ziemie w połowie odległości między nią a przeciwnikiem, po czym normalnie dolatuje. Czepiam się bo wiem że twórca ma potencjał i MOŻE to zrobić lepiej :)

Nic dodać nic ująć.
Co prawda, jak dla mnie wszystkie produkcje z cyklu Legend Polskich nieco kuleją. Pod względem technicznym są niemalże perfekcyjnym, niedopracowane są jeśli chodzi o scenariusz, pewnie dlatego krótkie metraże. Do końca też nie pasują mi czasami podwórkowe dialogi, choć nie powiem, że dowcipne, ale to już kwestia gustu. To wszystko jest jednak do dopracowania, no i przede wszystkim wymaga dużo większych funduszy. Oby. Wielki ukłon dla Tomasza Bagińskiego za podjęcie tematu polskich pięknych legend, cóż że w może nie każdemu pasującej formie.

Naprawdę dobry film definiują (za)długie i efekciarskie sceny walki? Rzeczywiście bardzo była ona ambitna. Dobre polskie filmy istnieją tylko trzeba spojrzeć poza sale Multikina. I wcale nie potrzebują zapychać dziur efektami specjalnymi.

Tu moim zdaniem nie chodzi o efekciarstwo i naparzanki. Bardziej o sposób pokazania, na co byłoby stać np polskich niezależnych animatorów gdyby kasa na produkcje nie szła na gówna w stylu "Ciacho" czy "Kac wawa". To jest krótkometrażówka- więc łatwo się obronić, ale jak widać na w/w przypadku da się coś pokazać fajnego, świeżego, co miałoby jakiś sens i w dodatku wyglądało tak, by nie nabawić się kompleksów względem tego, co powstaje za granicą przy milionowych budżetach. Takie moje zdanie na ten temat.

A dobre polskie filmy? Serio? Powiedz mi, gdzie takie robią i puszczają. Dobre polskie filmy to były- ale lata temu. Teraz mamy Smarzowskiego i niestety poza Smarzowskim prawie niestety nic. Chyba, że ktoś uważa, że "Kac wawa" to jest dobry film.

Zgadzam się całkowicie z tą wypowiedzią

Swietna scena ,mnie osobiscie przypomina walke w Matrix .Swietni ludzie tam to konstruowali ;)

Do tego film z świetnym przesłaniem i tak jak piszesz pracowali przy tym ludzie z talentem, scena walki faktycznie arcydzieło.

To chyba nie widziałeś "Potopu" i walki Wołodyjowskiego z Kmicicem.