Nie dałem rady obejrzeć bez przewijania. Muzyka, choć fajna, niepasująca do scen. Aktorstwo tragiczne, a stylizacje jak z współczesnych prywatek w stylu 'lata 70, lata 80, lata 90' - amatorka. Upchane znajome twarze, jak gdyby to, miało uszlachetnić to 'dzieło'. Ładne ujęcia, kolory i kilka przyjemnych dla oka obrazów. To i tylko to, na plus. "Jak zostałem gansterem" było nadspodziewanie dobrym filmem tego gatunku, ale ta szmira, jest zmarnotrawieniem pomysłu. Casting, montaż, dialogi, tragedia. Aktorzy, którzy dali się namówić na to gówno, pewnie plują sobie w brode, widząc finalny efekt tej produkcji. Swoją drogą, dziwna moda, ostatnimi czasy, na upamiętnianie przestępców. Film na miarę naszych czasów. Dno. 2/10.