Oczywiście ten film składa się z samych najlepszych scen, ale mnie totalnie rozwaliła scena gdy wywalili ich z domu pracy twórczej, idą z walizami i nagle jeden mówi: "Wie pan co? Ulepmy bałwana", a drugi: Dobrze". Ilepia tego bałwana. Mistrzostwo absurdu.
Chyba finalowe lepienie balwana, ale kurs doskonalenia jazdy na lyzwach tez niezgorszy... Babska bójka przy saniach, retrospekcje z Iga C. w roli Murzynki, Himilsbach Jakob bardzo bogaty gosc... Mozna by bez konca wymieniac...
ja najbardziej z całego filmu wielbię momencik kiedy Himilsbach ucieka i skacze na policjanta :D:D:D
Uwielbiam oglądać scenę, gdy Janek ze Zdzisiem biegną na nartach. Po wjeździe na dach zasypanego śniegiem domostwa odbywa się świetny dialog. Warto sobie przypomnieć ! :)
Narożniak, gwoli ścisłości. No i we "Wniebowziętych" Lutek i Arkaszka, a w "Jak to się robi" już pod swoimi prawdziwymi imionami.
Scena jak Himilsbach prosi rodziców zbajerowanej panienki, by pozwolili mu ją zabrać na "małego drinka". No i scena jak później ścigają go górale.
Moim zdaniem mistrzostwem bezsensu jest handel wymienny z kelnerem restauracji i 'kupienie' kompletnie niepotrzebnego psa. Pzdr!
scena pierwsza przy obiedzie na stołówce i poźniej podsumowanie "widział Pan jak na nas patrzyli, chyba dobre wrażenie zrobiliśmy"..... I na końcu piosenka: "I ja i Pan, widzimy siebie w Cannes".... Super kino!
Stołówkowe polowanie na muchę,Bogacz targający za ucho niesfornego artystę (który free-utworem zrujnował karierę sportową utalentowanej <?> łyżwiarki figurowej),że o skutkach popychania blondynek na śniegu nie wspomnę...
Fajna scenka jak jadą saniami i gadają sobie:
- Czy Pana nie odurza to górskie powietrze ???????
- Odurza
Uwielbiam to :)
- ale to się fajnie ulepia!
***
- daję panu tę walizkę ze wszystkim co jest w środku
-zgoda, ale musi pan coś jeszcze dorzucić
ten film oraz "Wniebowzięci" to dwie moje ulubione polskie komedie, rewelacja;) (jeszcze godnym polecenia filmem jest "Przyjęcie na dziesięć osób plus trzy" w którym Maklakiewicz gra, chociaż niestety bez Himilsbacha.)
Scena w przedziale wagonu i rozmowa o sztuce dla pieniędzy i ambicji. Czy wie ktoś o co chodzi z tą żoną z bazaru. Himilsbach mówi:" Ja miałem żonę z bazaru itp.." - to jakiś żart rozumiem, ale o co w nim chodzi.
całość jest genialna ,ale najbardziej lubię tłumaczenie Jasia milicjantowi.....
...Panie, pan jest pijany......
- Kto jest pijany , jaa ??? ja jestem normalnie trzeźwy...
-jak to ? to wy jesteście trzeźwi ?
-Jestem pijany , chce do domu , do żony.....
Życiowy dialog...rozłożył mnie na bardzo długo :D