Jedno z wcześniejszych spojrzeń kinematografii na postać Juraja Janosika, słowackiego zbójnika, którego wyidealizował romantyczny mit i ludowa popkultura. W tym przypadku o tyle cenne, że Janosika oglądamy ze słowackiej perspektywy, choć w ujęciu bliższym zachodniego jak i wschodniego (tj. radzieckiego) kina przygodowego. Film może z początku bawić swoją archaicznością (sprint protagonisty w jednej z wcześniejszych scen, a następnie śpiewana przezeń piosenka), ale z czasem przekonujemy się, że mamy do czynienia jednak z dość poważnie nakręconym dziełem, znacznie dojrzalszym pod względem filmowym od większości przedwojennych filmów z północnej strony Tatr. Słowacy w ''Janosiku" bowiem z powodzeniem wykorzystują choćby osiągnięcia ówczesnego montażu filmowego, tudzież przykładają dużą wagę do zdjęć, zaś narracyjnie nie popadają ani w patos, ani w "cepelię" o jaką nie trudno kręcąc film o środkowoeuropejskiej kulturze. Zapomniana perełka z lamusa warta skonfrontowania czy to z serialową wersją polską, czy też z polskim kinem przedwojennym.