Co sądzicie o "mistycznych" scenach w filmie. Mam na myśli sceny z wymiotowaniem piaskiem i koniem pokrytym ropą. Te sceny są trochę odrealnione, dziejące się jakby w innym świecie. Podobnie było przecież w American Beauty. Wykonane są w niesamowity sposób nadający ciekawy klimat filmowi. Wg mnie epizod , w którym główny bohater wymiotuje piaskiem świadczy o tym, że Swoff ma dość już pustynnego koszmaru. Chce jak najszybciej powrócić do domu i zobaczyć co robi jego dziewczyna. Sam film był naprawdę świetny.
Nie nazwałbym tych scen mistycznymi, raczej odrealnionymi. Tzreba przyznać, ze robi to wielkie wrazenie szczególnie scena z palącymi się w nocy szybami. To taka zgrabna metafora Mendesa i celne nawiązanie do wojny o ropę w Iraku, którą rozpętał Bush.