pożegnanie/rozliczenie...? Coś jak "Skłóceni z życiem" dla MM i AM?
Ten "film" to raczej sposób na wyciśnięcie pieniędzy z dogasającej medialnej miłości... Nic poza aspektem finansowym nie mogło skłonić pary gwiazd filmowych do zagrania w takim gniocie - bez wątpienia to ich najgorszy wspólny film, jaki dane mi było oglądać. Miller i Monroe pożegnali się w wielkim stylu, Burton i Taylor upodlili się w telewizyjnym gniocie...
Dobrze zagrali Elizabeth i Richard (grali raczej siebie :P), ładna scenografia,
ładna otoczka i tyle. Ale na tym kończą się plusy tego filmu. Straszna dłużyzna.
Widać, że zrobione dla kasy i bez pomysłu. Z drugiej strony zawsze dobrze ich
zobaczyć razem w filmie :).