Reakcjoniści z Tokio, marzący o wskrzeszeniu Japońskiego Imperium, szykują casus belli do wojny z Chinami - jednak miłujący pokój komuniści z Pekinu podejmują działania uprzedzające, dzięki którym trzej amigos trafiają na podwodny blaszak, gdzie tradycyjnie dochodzi do ...

Niestety ale koreańskie kino strasznie się komercjalizuje i dlatego dostajemy takie mix a'la Czerwony Październik, Karmazynowy Przypływ i Liberator w jednym, przy czym standardowo: japsy złe, jankee chciwe, kitajce szczwane - jedyni spoko-goście to Czosońcy, bo wiadomo że chociaż komuchy, to jednak Koreańczycy. Nie pamiętam żebym oglądała jakiś Japoński film w którym Koreańczycy są przedstawiani w negatywny sposób.