Jak Legenda, fakt zespół bardzo dobry, wydający dwie płyty. Ale jeśli mówić o wpływie na polski hip hop to należy podać przykłady Liroya, Wzgórze Ya-Pa 3 początki tego trędu w polsce czy Kaliber 44... Co pokazuje autor opisu cpanie i skaczenie z okna jest cool...
człowiek mam prawo oceniać film jak chce, na Transformerach się wychowałem. Oglądając całe G-1 + T: The Movie. Film też mi się podobał szczególnie pierwsza część bo do końca nie wiedziałem co z tego będzie i bałem się porażki po całej linii, a wyszedł świetny film jak dla mnie!
Nie powinienem odpowiadać na tego typu posty, ale napiszę raz jeszcze: co z tego, że Paktofonika nie jest "najważniejszą" (to jest bardzo subiektywne, względne etc., ale ok, ludzie Twego pokroju - nie obraź się - potrzebują tego typu stwierdzeń) grupą hip hopową polskiej sceny... Co to ma do rzeczy? Jest tu opowiedziana historia trójki kumpli tworzących, co się później okaże, legendarny skład. Nie, nie można powiedzieć, że to co robili chłopaki z PKF nie miało wielkiego wpływu na rzesze młodych wówczas ludzi, słuchających hip hopu i z tą subkulturą się identyfikujących w przeróżny sposób. Co więcej, to się nie skończyło i, dam sobie rękę uciąć, dzieje się to nadal. Sam przyznałeś, że Paktofonika jest legendą. W tym filmie nie gloryfikuje się tej grupy, nie mówi się o PKF jako o najważniejszym zespole polskiego hip hopu (choć dla wielu zapewne takim jest). Nie jest to film o "najbardziej znanym, najważniejszym, najlepszym itd. zespole hip hopowym w Polsce!!
Ostatnie zdanie pozostawię bez komentarza.
Pozdrawiam
Jonasz
Tak jeszcze dodając do tego, co napisałem powyżej. Nie jest ważne, jak długo istnieli, ile płyt wydali. Nie jest nawet istotne, czy więcej osób słuchało ich, czy może ww. Liroya - też przecież legendy (jednak był pierwszy i nikt nawet nie próbuje tego nie kwestionować). Ważne, że ich słuchano; że się liczyli; że ludzie mieli podjarkę. To wystarczy, by zrobić film, którego fabuła koncentruje się przecież wokół chłopaków (siłą rzeczy także zespołu), a nie sceny hip hopowej. Odnoszę wrażenie, że wiele osób, usłyszawszy, że powstał taki film, oczekuje pełnego patosu obrazu i tym samym zaczyna zastanawiać się, czy popularność (na którą składa się wiele czynników, m. in. liczba wydawnictw) zespołu jak i dramaturgia wydarzeń są odpowiednie, by powstały na kanwie tych wydarzeń obraz wpasował się dobrze w konwencję tego-typu-filmu. To błędne rozumowanie, bo z tego, co rozumiem - nie taki był zamysł autora scenariusza jak i twórców filmu.
Pozdrawiam jeszcze raz
Jonasz