Nasłuchałem się o tym filmie, jaki to jest "mocny" i że emocjonalnie kładzie na łopatki... Spodziewałem się więc ciężaru na miarę "Placu zbawiciela" a tu klops - film dobrze się ogląda (mimo, że nie znoszę hiphopu), ale emocjonalnie nie był w stanie poruszyć mnie w najmniejszym stopniu. Chłopak nie ma wykształcenia, kleci rymy, robi dziecko, dyma blondynkę w kiblu, bo mu się podoba, a potem gdy żona go zostawia (dziwne, nie?) rzuca się z okna, bo jest słaby i przyszłości jakoś nie widzi...hmmm... breaks my heart - trudno o większy banał.
Film rzeczywiście nie był może jakiś "mocny" aczkolwiek sam fakt że Ci się dobrze oglądało pomimo wyraźnej awersji do hh nie najgorzej o nim świadczy. Jest rzeczywiście bardzo ciekawy i szczerze mówiąc nie spodziewałem się że mi się tak spodoba. Jednak z naszą kinematografią nie jest jeszcze aż tak źle:) a co do hip hopu to K44 i PFK to zespoły mojej młodości, tym nie mniej wcale przez to nie zawyżam oceny filmu który jest zdecydowanie wart obejrzenia nawet przez osoby nie zaznajomione z tematem.