Jest coś bardzo smutnego w tym, że najbardziej ożywione są dyskusje pod tymi postami, które polegają na wylewaniu litrów szamba na film, na rzucaniu demagogicznych pustych i prostackich haseł. Wystarczy napisać parę tekstów w stylu „promowanie ćpunów osieracających dzieci” i ogłosić to „upadkiem cywilizacji” i ma się po kilkaset odpowiedzi pod takim hasłem.
Tego typu wypowiedzi nie mają nic wspólnego z krytyką filmu, nie wnoszą nic i nic nie dają, ani tym którzy je umieszczają (chociaż im wydaje się że jest odwrotnie), ani (tym bardziej) tym którzy próbują dyskutować. A szkoda bo mamy do czynienia z filmem który według mnie jest bardzo ważny z trzech powodów:
1. Jest to film który obrazuje polską rzeczywistość ostatnich dziesięciu lat. Mam wrażenie, ze polskie kino, albo odnosi się do kwestii ściśle indywidualnych, takich osobistych historii bez silenia się na próby dania obrazu Polski i Polaków jako takich, albo jest bardzo mocno zorientowane na przeszłość. Ostatnio widziałem „Bitwa warszawska 1920” (okropny film, zły i głupi nota bene), „Różę”, „Generał Nil”, „Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł”. Wszystko to filmy poruszające tematy historyczne. „Jestem bogiem” to nie tylko historia muzyków, czy dramat ukazujący życie i śmierć Magika, to tez obraz tego jak wyglądaliśmy jako społeczeństwo 10 lat temu. Czyli jest to obraz jednak już teraźniejszości, bowiem Polska AD 2000 BARDZO różniła się od Polski AD 1990, natomiast nie ma dużych różnic miedzy nią a Polską 2010.
2. Jest to chyba pierwszy Polski film o zjawisku polskiego hip – hopu. Można tej muzyki nie lubić, ale nie można negować że jest to zjawisko ważne, z wielu powodów. I teraz ładnych kilka lat po narodzinach i ekspansji tej, nie tylko muzyki, ale i stylu życia, mamy film który jakoś stara się o tym zjawisku odpowiedzieć. Dobrze, źle? W sposób sztuczny czy przekonywujący? Można było lepiej? Co jest przedstawione właściwie, co przekłamane? Można by porozmawiać o takich rzeczach, a nie użerać się z zwykłymi, pospolitymi trollami.
3. Film odniósł sukces. Temu zaprzeczyć nie można. Jest obrazem bardzo popularnym. Czy to tylko kwestia marketingu?
Film może się nie podobać, oczywiście. Ale na prawdę, jest to coś więcej niż tylko promowanie ćpunów. To fil o nas, nie tylko gdy jesteśmy fanami hip – hopu. Może nawet, paradoksalnie film więcej mówi o tej części społeczeństwa, którzy z hip – hopem nie maja nic wspólnego.