Film mimo wszystko raczej z gatunku tych słabszych. Przede wszystkim słaba gra aktorska, szczególnie "Fokusa" i "Rahima". Widać od razu, że są to ludzie niezwiązani ze środowiskiem, wygłaskani goście, którzy musieli się wcielić w postacie chłopaków z blokowiska - bardzo "sztywna" gra. Magik taki sobie, niewiele wspólnego ma z tym prawdziwym. Poznajemy go jako króla Hip-Hopu, lidera kalibra, potem nagle staje się gościem bez nazwiska, który musi wchodzić "przez okno" do marnego studia, a na końcu robią z niego debila, który zapomina o wózku z zakupami, przy którym stoi. To, że był to specyficzny gość to każdy człowiek obeznany w tematyce polskiego HH wie, ale reżyser z jednego gościa robi 3 niespójne ze sobą postacie. Irytujący jest luźny scenariusz pozostający w dużej rozbieżności z rzeczywistością, kwestia poznania się gości i nagrania płyty niewiele ma wspólnego z rzeczywistością - ok, może reżyser chciał sobie zrobić film po swojemu, no ale... pasowało wtedy użyć fikcyjnych nazwisk, pseudonimów...
Moim zdaniem film nie ma żadnych mocnych punktów, ale też nie jest to jakiś tragiczny chłam. Ot, po prostu kolejny polski film, raczej słabszy niż mocniejszy.