Marcin Kowalczyk, Tomasz Schuchardt i Dawid Ogrodnik zagrali rewelacyjnie. Pierwszy raz wyrażam się tak o grze aktorskiej odnosząc się do swoich rodaków. Byłam w szoku, jak bardzo naturalnie wypadli przed kamerą, jak wpisali się w grane przez siebie postaci, jak do mnie przemówili.
Historia Paktofoniki jest jak hip-hopowa opowieść o Kopciuszku. Tylko bez happy endu.
Wychowywałam się na Kalibrze. Na długo później Magik pozostał dla mnie miarą, którą mierzyłam resztę muzykantów. Do dziś nie znalazłam artysty muzycznego, który mógłby mu dorównać. Kaliber to nie hip-hop. Kaliber (w oryginalnym składzie) to osobny gatunek muzyczny. Będę się tego uparcie trzymała.
Z Paktofoniką moja przygoda rozpoczęła się na długo po śmierci Magika. Wtedy nawet nie wiedziałam, że Magik nie żyje (zaznaczam, że nigdy nie interesowałam się ich życiem osobistym, a jedynie słuchałam ich twórczości). Kiedy się o tym dowiedziałam byłam zaskoczona. Zaczęłam śledzić historię zespołu, słuchać/oglądać ich starych występów dostępnych w sieci.
Nigdy nie byłam w stanie stwierdzić, czy Paktofonika bardziej do mnie trafiła niż Kaliber 44. Przypuszczam, że nie. Kawałki oryginalnego składu Kalibra miały w sobie coś psychodelicznego. Niektóre utwory puszczone w odpowiednich momentach były wręcz czystą psychozą. Paktofonika była inna, miała inny styl. Dobry, ale inny. Dzięki Magikowi byli w stanie dodać do swoich tworów ten stary powiew Kalibra, ale przy tym pozostać czymś świeżym i nowym.
Nie wiem, co myślę o samym filmie. Biografie ciężko jest oceniać. Jednego jestem jednak pewna: jako fanka ich muzyki, byłam niezwykle rozczarowana, jak niewiele jej było.
Aż chciałoby się rzecz: "Tak mało Paktofoniki w Paktofonice".
Film mogę polecić osobom ciekawym historii zespołu, ale tylko i wyłącznie im. Jeśli ktoś za ich muzyką nie przepada, nie jest zainteresowany opowieścią o tym, jak zaczynali, może sobie spokojnie odpuścić.
>Na długo później Magik pozostał dla mnie miarą, którą mierzyłam resztę muzykantów.
Ledwo średni Mag, a wokół tego świata kręciło się wielu takich, jak David Tibet, Fripp czy goście z COILa... i dlaczego więc średniak Mag ma być miarą innych muzyków?
To raz.
#psychofan1
Dwa:
>Do dziś nie znalazłam artysty muzycznego, który mógłby mu dorównać
To mało słuchasz rapu, skoro tak twierdzisz. Zresztą, ludzie, który tak twierdzą nie są w stanie wymienić wieelu więcej artystów... bo nie słuchają rapu, tylko zwyczajnie dwóch trzech na krzyż.
Technicznie rzecz biorąc, dziś ot nie sztuka przebić skillsami Maga, a w PFK zaś... skillsowo było tak: Fo > Mag > Rah, ale znowu dziś Fo i Rah to beka w większości, niestety, vide rymy "skuwki/ołówki/halówki" w 2012 roku?
#psychofan2
>Kaliber to nie hip-hop.
Pewno że to hh i rap.
>Kaliber (w oryginalnym składzie) to osobny gatunek muzyczny.
#psychofan3
To nie "osobny gatunek muzyczny".
"Psychorap" to NIE gatunek, a METKA SZTUCZNIE WYMYŚLONA - to po prostu hardcore rap. Do tego był tylko w PL, i się szybciutko skończył.
Do tego K44 już później nie miał do czynienia z takimi bitami i rapem, co wyszło im na zdrowie.
>Niektóre utwory puszczone w odpowiednich momentach były wręcz czystą psychozą.
Subiektywnie. Obiektywnie, do ćpania to nawet zabawna muzyka, prędzej jakieś dark ambienty czy inne psybienty/psytrance.
Oczywiście zależało mi na poznaniu Twojej opinii, dziękuję, że się ze mną tym podzieliłeś.
Jestem również bardzo wdzięczna, iż starałeś się tak bardzo, aby podważyć moją ocenę. Mogłabym przysiąc, że o gustach (muzycznych, filmowych, czy jakichkolwiek) się nie dyskutuje, tak uczyła mnie mama. Z wielkim przekonaniem powiadała zawsze: "Każdy ma prawo lubić co lubi!". Może się myliła, wcale Cię nie osądzam.
Jako iż zapałałam od razu wielkim szacunkiem do Twej osoby, odpowiem na niektóre Twoje pytania... i stwierdzenia: "(...)dlaczego więc średniak Mag ma być miarą innych muzyków?". Moja odpowiedź: bo lubiłam sposób, w jaki śpiewał, bo miałam prawo oceniać wszystkich innych muzyków choćby miarą Smerfnych hitów, jeśli chodziło tylko i wyłącznie o moje własne gusta (o których, jak wierzyłam do niedawna, się nie dyskutuje).
"To mało słuchasz rapu". Słucham rapu, kiedy tak zechcę. To może być środa. Przez resztę tygodnia mogę jarać się k-popem, jeśli mnie najdzie. Za rok mogę słuchać metalu, a za pięć lat znów wrócić do słuchania rapu. Nie jestem fanka jednego określonego gatunku ani w przypadku muzyki, ani filmów czy książek. Nie słucham nałogowo żadnego zespołu, ani artysty, ale JEŚLI chcę słuchać Magika przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, tak też zrobię i będę później marudzić, jak nędznie wypadają inni raperzy w stosunku do niego. BO MOGĘ lubić go bardziej, niż innych, bo mogę uważać, że śpiewa lepiej niż wszyscy. To tylko moja oponia i nie próbuję jej w żaden sposób narzucać innym, ani kłócić się o to, kto ma rację.
"Psychorap to NIE gatunek, a METKA SZTUCZNIE WYMYŚLONA - to po prostu hardcore rap" - błędna interpretacja. Pisząc, iż dla mnie Kaliber jest odrębnym gatunkiem nie miałam na myśli niczego w tym stylu. Próbowałam podkreślić, że dla mnie istnieje Hip-Hop, istnieje rap, istnieje Psychorap i istnieje Kaliber. To jak klasyfikuje własnych ulubieńców nie powinno być powodem, by spędzać Ci sen z powiek - jesli tak jest, uwierz mi na słowo, niezwykle mi z tego powodu przykro.
"Pewno że to hh i rap" - ponownie błędna interpretacja. Oczywiście, że tak. Przecież to nie pop.
>Mogłabym przysiąc, że o gustach (muzycznych, filmowych, czy jakichkolwiek) się nie dyskutuje, tak uczyła mnie mama. Z wielkim przekonaniem powiadała zawsze: "Każdy ma prawo lubić co lubi!". Może się myliła, wcale Cię nie osądzam.
Każda dyskusja o muzyce = dyskusja o gustach, bo bez tego nie ma dyskusji o muzyce, stąd też hasełko "o gustach się" brzmi nawet zabawnie.
>Moja odpowiedź: bo lubiłam sposób, w jaki śpiewał
ŚPIEWAŁ.
ŚPIEWAŁ.
ŚPIEWAŁ.
Nie mam pytań.
Poza tym... kogo ty chcesz oceniać, skoro nie masz pojęcia o rapie raczej?
Raperów porównuje się do innych raperów, a nie do smerfnych hitów.
Rockmanów porównuje się do innych rockmanów, a turnbalistów do innych turnbalistów.
Proste.
>"To mało słuchasz rapu". Słucham rapu, kiedy tak zechcę.
Nie rozumiesz, co chciałem napisać.
To nie sztuka jarać się gatunkami muzycznymi. Problem wychodzi wtedy, gdy znamy wiele gatunków... a mało co z nich znamy, tzn. znamy powiedzmy 30 gatunków, a z nich tylko po 2 artystów.
I co tu mamy wtedy porównywać?
> JEŚLI chcę słuchać Magika przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, tak też zrobię i będę później marudzić, jak nędznie wypadają inni raperzy w stosunku do niego. BO MOGĘ lubić go bardziej, niż innych, bo mogę uważać, że śpiewa lepiej niż wszyscy.
Zabawne jest to, że większość, którzy tak piszą, nie mają pojęcia o rapie, tzn. potem mamy dyrdymały, że rap skończył się rap na PFK i K44 a Mag jest bogiem, bo zna się tylko ze 4-5 raperów na krzyż. I tak to niestety wygląda.
Ot, psychofani od 2001 roku.
>Próbowałam podkreślić, że dla mnie istnieje Hip-Hop, istnieje rap, istnieje Psychorap i istnieje Kaliber.
Klasyfikacja gatunkowa jest obiektywna, stąd też twoja klasyfikacja nie ma sensu... bo zalatuje byciem psychofanem.
kto napisal ze chce rozmawiac o moich gustach muzycznych? :) jak pisalam lubie co lubie. moge byc nawet superpsychofanem jesli to pozwoli ci kepiej spac po nicach. zreszta nigdy nie probuje byc zabawna wiec nie rozumiem czemu twierdzisz, ze nie jestem. ranisz mnie :( jesli pragniesz porozmawiac o tym z kims kogo to interesuje, wpisz w google magiczne slowo terapeuta :) jesli nie stac cie na terapeute porozmawiaj z mamą. ona wyslucha cie na pewno za darmo :)
ps. propobuje wyszukac na wikipedii definicji sarkazmu.