Bardzo specyficzny film, do końca nie wiem co o nim sądzić. W sumie nie nudziłem się wcale, a zwyczajność tej historii wychodzi na plus. Paktofonika powiedzmy szczerze nie była zespołem istniejącym na tyle długo by zdarzyło się w czasie jej działalności wiele niesamowitych sytuacji. To co oglądamy to koleje losu trójki młodych chłopaków, którzy jakoś nie różnią się zbytnio od swoich rówieśników.
Podczas seansu nie przeszkadzało mi nawet to, że żadnej z postaci tak na prawdę nie polubiłem. Cała działalność zespołu kręciła się wokół kasy, a bohaterowie nie za bardzo myśleli nad swoim postępowaniem. Ale widać tak miało być. Najważniejsze że aktorzy zagrali znakomicie. Na pierwszy plan wysuwają się świetne role Marcina Kowalczyka, jako autsajdera, Magika, oraz Arka Jakubika, jako Gustawa. Tylko Dawid Ogrodnik jakoś mnie nie przekonał.
Film bywa okropnie przerysowany w niektórych momentach, można się zaśmiać widząc inwazję fanów szturmujących na zespół, Magika który dwoma zwrotkami zmienia nastawienie wrogiego tłumu, albo maksymalnie kiczowatą scenę, gdy żona ogląda go przez monitoring, co chyba ma podkreślić że rozpad małżeństwa bohatera był niby przypadkiem...
Z drugiej strony są też całkiem niezłe, wymowne sceny oparte na znakomitym aktorstwie. Sąsiadując z tymi słabszymi robią widzowi niezły ambaras w głowie.
Ogólnie jednak film był dużo lepszy niż się spodziewałem. Na samym początku jest trochę zbyt "hip-hopowy" i trudno wszystko ogarnąć jako widz nie słuchający tej muzyki. Potem jest już znośnie, twórcy pozwalają sobie na kilka żartów, jednocześnie zachowując poważny ton i fajnie ukazując mętlik w głowie bohatera.
6 myślę że się należy.