wchodzę do pokoju i zasiadam na kanapie
na stole paczka mentosów , pare drobnych na portfelu
herbata nie dopita ..chyba jeszcze z czterech dni
cztery sciany dookoła , niedomknięte dzwi
czuje ,ze powoli dopada mnie depresja
zapatrzony w okno teraz, myslami tam uciekam
patrze jak deszcz z nieba uderza o parapet
chciałbym z kimś pogadac ,ale teraz nie potrafie !
chyba zgubiłem zasięg z tym całym szarym światem
i walczę sam ze soba , psychika moim katem !
inaczej nie potrafie , chce funkcjonowac normalnie..
ale teraz w tym momencie spadam niestety na dnie !
żal zamkniety w sobie niczym zamkniety w celi
to efekt deralizacji i strachliwej schizofremni
i teraz w tym momencie powoli gasze swiatło
z myśla Bożę ,ze pomożesz mi dziś zasnąc..