Chciałbym poruszyć kilka spraw odnośnie tego dzieła. Po pierwsze:nie rozumiem dlaczego niektóre osoby twierdzą, że ten film nie jest komedią romantyczną. Mamy tu klasyczne motywy z takiego gatunku filmowego: nieco cukierkowa historia, poznanie się 2 przypadkowych osób, pocałunek na pierwszej "randce", zawiązanie akcji i rozstanie pod koniec filmu, w tym też smutna piosenka i tęsknota dwóch kochanków za sobą, żeby na sam koniec główni bohaterowie się pogodzili. Po drugie: jest też tutaj wiele wątków z klasycznej komedii jak np. trochę wygłupów Jima Carreya (któremu nie nudzi się wygłupianie przed kamerą pomimo, że się niestety starzeje i za to daję mu wielkiego plusa :]) Po trzecie: film rzeczywiście daje do myślenia i w przeciwieństwie do wielu tandetnych komedii romantycznych zawiera jakiś morał :).
Co do oceny uważam jednak, że była to jeden z gorszych produkcji z Carreyem (może po prostu nie mój gatunek), ale za to Rhys Darby zaliczył całkiem udany debiut w roli Norma :). Wystawiam 7/10 i od teraz jestem w życiu o wiele bardziej na TAK :].