Zamiast wampirów kosmici, w rolach głównych dwa ciacha, światełka w dłoniach większe
niż miał ET, złe kosmity (lub jak kto woli źli kosmici) troszkę jak cenobici z Hellraisera, do
tego parę stworków jak Resident Evil 2 lub Avatara, na przemian słodkie minki/buzi buzi i
napier/d/a/l/a/nie z lasera wziętego chyba z Men i black, a do tego kilka słodkich przebojów
tle...Film nawet da się raz obejrzeć bez odruchy wymiotnego, ale na myśl że powstanie cały
cykl na modłę Zmierzchu zaczyna mnie jednak mdlić.