W scenie jak Artura budzi płacz Julki, jego matka siedzi nieruchomo z krwią która spływa jej
z nosa. Myślałam, że ona tam zmarła, ale w nastepnej już scenie widać jak rusza jej się
brzuch od oddychania, troche bez sensu. Czyli jednak nie zmarła? Jednak jej śmierć
bardziej by pasowała, koleś w końcu musiał sam zająć się własnym życiem, udało mu się
uspokoić dziecko, w innym przypadku liczył by raczej na pomoc matki.
Była tam też taka scena jak Artur zamiata ulicę na deszczu. Podchodzi do niego mąż Marty i
mówi że to przejdzie. Już myslalam, że to on nasłał tego kolesia żeby zgwałcił jego żonę.
Tyle że gwałt to nie był, zdrada niestabilnej emocjonalnie kobiety.
Gdzieś przeczytałam, że "zwierzę w ścianie" i ogólnie słabe poruszanie się w życiu sióstr, to
może być molestowanie w dzieciństwie dziewczynek przez ojca. Może, ale to chyba tylko
domysły.

Generalnie nie potrafię wystawić jak na razie oceny, ale filmu długo nie zapomnę. Podobała
mi się gra aktorska, może za wyjątkiem początkowych scen Marty. Jeszcze trochę nad
filmem z pewnością pomyślę. Na pewno w filmie każdy bohater potrzebował kogoś do
kochania. W sumie każdy na koniec taką osobę znalazł, ciekawe na jak długo.