PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=539060}
6,5 4,1 tys. ocen
6,5 10 1 4114
7,2 11 krytyków
Joaquin Phoenix. Jestem, jaki jestem
powrót do forum filmu Joaquin Phoenix. Jestem, jaki jestem

1. Za długi - 1 h 50 min to nie lada wyzwanie rzucone widzowi.
2. Monotematyczny - na pewno podczas roku rapowania aktor robił również coś innego niż wskazano na filmie.
3. Nadmiar słów "dude" i "f**k" - we wszystkich możliwych odmianach i znaczeniach. Męczące.
4. Za smutny - było mi naprawdę żal patrzeć jak P.Diddy "kopie mu dupsko" tylko słowami i spojrzeniem. Nawet jeśli wszystko było mistyfikacją, to ten aktor, pod którego charyzmą zawsze byłam pod dużym wrażeniem, zrobił z siebie strasznego nieudacznika i człowieka totalnie żenującego na wielu frontach. Nie wiem jak w USA (biorąc pod uwagę jego udział w "Mistrzu"), ale w Polsce byłby skończony dożywotnio.

Można potraktować ten film jak eksperyment, swego rodzaju ciekawostkę. Jednak ja żałuję, iż obejrzałam, bo kolejne filmy z udziałem J.P. będę oceniać przez pryzmat grubego faceta z brodą i, niestety, nic na to nie poradzę.

ocenił(a) film na 6
Budziol

Fakt byl za dlugi ale mial wszystko co normalne filmy "fabularny" powinien miec.

1. Poczatek - zaznajomienie sie z bohateremi, pokazanie jego swiata.
2. Rozwiniecie (1) - przedstawienie problemu i motywu dzialania glównego bohatera.
3. Rozwiniecie (2) - glówny bohater czuje ze moze wszystko, czuje ze potrafi sie odnalezc w nowej rzeczywistosci. Pierwszy problem bohatera (wyciek do prasy)
4. Kryzys - Glówny bohater stacza sie jeszcze bardziej, traci przyjaciól, zauwaza ze jest beztalenciem jesli chodzi o rapowanie. Ludzie sie z niego smieja i wyszydzaja.
5 Zakonczenie - Glówny bohater zauwaza gdzie popelnil blad. Powrót do korzeni.

Malo tego. Zdarzaja "siewy" (zdarzenia które na pozór nie maja wiekszego znaczenia buduja akcje glówna filmu, "posiej ziarenko i poczekaj az wyrosnie kwiat"). Joaquin wykrzukuje do Antona ze ten mu nasra na twarz mija 10 minut, Anton nasral na twarz Joaquina. Joaquin nasmiewa sie z Bena Stillera mija godzina filmu, Ben Stiller nasmiewa sie z Joaquina na gali Oskarowej. Przed spotkaniem z P.Diddim znajomi mówia zeby Joaquin nie mówil jemu skad pochodzi (Niby ze obciach), a na koncu Joaquin jedzie wlasnie w to miejsce.

To sa przyklady ksiazkowe "Jak zrobic film fabularny" ale to przeciez byl film dokumentalny .... wlasnie, czy byl? Jesli to wszystko bylo wyrezyserowane to moim zdaniem Joaquin Phoenix jest bardzo dobrym aktorem bo rola jego byla bardzo przekonywujaca (Oszukal pól Holywood) ale jesli to nie bylo wyrezyserowane i on mial naprawde zakonczyc kariere aktorska i jak zauwazyl ze jednak zrobil z siebie posmiewisko to odrazu powiedzialo sie ze to bylo na potrzeby filmu dokumentalnego to uwazam ze Joaquin jest wielkim fiutem który nie liczy sie z ludzmi i powinien skonczyc marnie.

P.S. Zobaczysz ze nie bedziesz oceniala jego filmów przez pryzmat "faceta z broda", ten film zostanie szybko zapomniany bo to nie bylo "kino wybitne" malo kto zapamieta ten film na lata bo wszystko co sie wydarzylo w tym filmie mozna zobaczyc na Youtubie jak sie wpisze byle jakiego aktora który ma problemy z alkoholem i narkotykami. Jakos ogladajac ich filmy nie masz przed oczami staczajace sie gwiazdy tylko postacie przez nia/niego grane. Poczytaj sobie o Robercie Downey Jr. to wtedy zrozumiesz o co mi chodzi.

Uzalezniony

Wiesz, znalazłeś w tym filmie walory, na które ja nie zwróciłam uwagi. Faktycznie - nawet przyjmując, iż jest to film dokumentalny, to zachowany jest w nim podział na fabularne części. Pewnie to zasługa Casey A.
W każdym razie film tak mi się średnio podobał.

ocenił(a) film na 6
Budziol

Mi tez sie srednio podobal bo nawet jesli byl zrobiony ksiazkowo to i tak nie zmienia faktu to ze byl wkurzajacy. W ogóle sie nie lubi glównego bohatera, nie da rady sie z nim identyfikowac, a scena z oddawaniem kalu na twarz dopelnia czary goryczy.

Uzalezniony

Jestem pełna podziwu, że przez dwa lata Joaquin tak dobrze udawał staczającą się gwiazdę. Ten film otworzył mi oczy na życie celebrytów bo niestety łapiemy wszystkie nowinki (plotki), które są umieszczone w mediach. Gdybym wcześniej nie przeczytała w internecie, że ten film to mock-dokument to zapewne bym uwierzyła w upadek Phoenix'a. I o to im chodziło! Ludzie oceniają tę produkcję myśląc, że to kolejna nieśmieszna komedia, w której nic się nie dzieje- zapraszam do google i http://www.youtube.com/watch?v=97pPMzESi6s do show Lettermana gdzie wszystko jest wytłumaczone ;)

ocenił(a) film na 5
izab3lka

5/10

Taki sobie. Miałem wrażenie, że w ogóle "nie dostałem się do głowy" Phoenixa co potęgowało wrażenie ustawionej zgrywy. Ok, jest zmęczony hollywoodzkim blichtrem, ale skąd taka fryzura? dlaczego akurat rap? skąd zachowanie wobec kolegów po fachu, Bena Stillera czy Danny'ego DeVito? skąd zachowanie u Lettermana? dlaczego akurat Sean Combs? (pewnie tylko dlatego, że ktoś tak rzucił).

Ogólnie ten paradokument sprawia raczej wrażenie wygłupów ze szwagrem, niż analizy, krytyki, czy choćby zgrywy ze współczesnego Hollywood. Największym wygranym tego filmu jest Ben Stiller, jego zemsta jest zimna, odwleczona i mistrzowska, największym przegranym Phoenix.

_Szaman_

Brawo dla tego Pana.

Budziol

Po prostu widać że dałeś się wkręcić jak reszta Hollywood. Fakt że w Polsce by to nie przeszło, bo ten kraj i bez takich numerów miesza wszystko z błotem, czego przykładem jest Maciej Stuhr. Phoenix odwalił kawał dobrej roboty, gdyż przez rok praktycznie cały czas grał.

Turkisz80

Zalecam przeczytać raz jeszcze moją wypowiedź, a potem domniemywać o wkręceniu. Z góry zaznaczyłam swoje stanowisko wobec mistyfikacji i odnoszę się do zupełnie innych aspektów, nazwijmy to "technicznych". Więc?

Budziol

1:50 to naprawdę niewiele jak na tyle materiału ile nakręcili przez rok, a co jego smutnej postawy to musiał przecież naprawdę się zmenelować żeby wkręcić najbliższych przyjaciół którzy znali go na co dzień.
Pomysł z raperem był najprostszy tak samo jak to żeby go wyprodukował Sean z uwagi na to że on jest jednym z nielicznych producentów którzy wypromują każdego na kim da się zarobić, choćby to była kariera bardzo krótka. Jedyne do czego się mogę czepić to to że cos podobnego było pokazane już w filmie Jima Carreya - "Człowiek z księżyca" o ile pamiętam.

Turkisz80

Akurat "Człowiek z księżyca" pokazuje dramat człowieka, a nie farsę i zlewanie widzów oraz znajomych i współpracowników.