JOHN RAMBO (aka RAMBO 4)to kolejny po przyzoitym ROCKY BALBOA (6/10) projekt Stallone, który ma na celu reanimować jego podupadłą karierę.
O ile jeszcze powrót ROCKY'ego na ekrany był stsounkowo łatwy w obliczu renesansu (po okresie posuchy lat 90-ych) dramatu sportowego jako gatunku filmowego.
O tyle operacja przywrócena ikony kina akcji lat 80-ych do życia wydawała się być karkołomna.
Nie mogę kjednak powiedzieć, że legendarny Sly się nie starał.
JOHN RAMBO to film z ambicjami- ambicjami zbawiana swiata i ambicjamu politycznymi.
Produkcję otwierają przejmujące i krwawe sekwencje dokumnetlane.Stallone stara się zwracać uwagę na konflikt w Birmie i na problemy krajów 3-ego Świata.
TYle tylko, żę wybrał złą formułę.
Pod płaszczykiem "misyjnego kina" kryję się brutalny, reakcyjny i wyjątkowow krwawy film akcji.
W swych szlachetnych intencjach (i pobożnych tezach) film ponosi absolutną klęskę. Jak można głosić humanistyczne wartości serwując widzowi jedną z najbardziej odrażających krwawych posok w histroii kina akcji jako gatunku?!
Stallone naraza się tu na śmieszność. Oczywiście wcale bym się nie czepiał tego, że RAMBO jest rekacyjny i krwawy gdyby nie fakt, że Stallone głosi tutaj humanistyczne tezy z wielkim namaszczeniem (i powagą).
W filmie (uprzedzam) wnętrzności i flaki wyskaują niemal z każdego kadru.
Przemoc w JOHNIE RAMBO jest zwyczajnie przerysowana i nosi znamiona (przepraszam) "jakiegoś zboczenia".
Sam Stallone nie wygląda źle jak na 60. latka, ale w roli Rambo chwilami prezentuje się jak karytakura samego siebie z lat 80-ych. Sly jest wolny, zbyt poteżny, a na dodatek zupełnie nieprzejęty swoją rolą.
Trudno jest tutaj (jak to miało miejsce w części 1-ej z 1982 roku) utożsamoć się widzowi z głównym bohaterem filmu.
Co gorsza armia Birmy została przedstawiona niczym stado dzikich zwierząt. Rambo tym razem walczy z jakimiś odhumanizowanymi karykaturami ludzi w co też trudno jest dorosłemu widzowi uwierzyć.
Mimo nazbyt krwawej (i efektownej) finałowej rozwalanki na końcu filmu RAMBO 4 nie imponuje ani oprawą wizualną, ani tempem akcji.
Fabuła jest tu prosta jak konstrukcja cepa i brak w niej jakies inwencji czy oryginalności.
TEn film by można było uratować gdyby Stallone zdecydował się na pewnien dystans i ironię wobec poprzednich części cylku.
Niesttey tak się nie stało i otrzymaliśmy nieco archaiczny wytwór przypominający dawno już "obśmiane" akcyjniaki w stylu COMMANDO czy INVASION USA.
Niewątplwiym plusem filmu są jednak dobre zdjęcia oraz sympatyczny Matthew Marsden na drugim planie.
JOHN RAMBO to film nazbyt krwawy, nazbyt komiksowy i zupełnie sprzeczny z głoszoną przez siebie moralną logiką.
Stallone nie przywrócił swej legendarnej roli dawnego balsku, a produkcja ta nauczyła nas jednego: nie wchodzi się 4. arazy do tej samej rzeki (szczególnie po 20 latach przerwy).
Fani Johna Rambo mogą być umiarkowanie zadowoleni z tego filmu- jednak pozostałym widzą raczej nie polecam.
Nie wiesz co mowisz chłopcze!
Jak boisz sie krwi na ekranie to nie trzeba było isc do kina tylko zostać w domu na dobranocce. Od dawna trąbiono że to najkrwawszy Rambo jak do tej pory takze nie wiem czego sie spodziewales.
Ponadto, jak oczekiwales filmu "misyjnego" to znowu popelniles blad.
Ten film to czysta akcja w prawdziwie meskim wydaniu. Kazdy kto probuje napisac na tym forum elaborat w formie pseudo-wydumanej recenzji jest debilem-onanista probujacym zbic kapitał intelektualny o watpliwej wartosci. To tak jakby recenzować "Misia Uszatka" i napisać; "...Miś Uszatek niestety za mało traktuje o ekologii i o coraz bardziej zagrożonym gatunku jakim przeciaż są misie właśnie, przecież! Pozatym jest za bardzo kukiełkowy i stanowczo za dużo w nim zwierzątek!"
Rambo ma być krwawy! Fabuła ma byc nieskomplikowana! Akcja ma być szybka!
I nie mow czego nauczyła nas jakas produkcja bo kazdy jest w stanie sam ocenic (MNIE np. twoj wpis nauczył ze jestes niuzytkiem ktorego trzeba zaorac).
I jak chcesz szafować wyrokami jak bardzo fani mogą być z czegoś zadowoleni to przynajmniej ich zapytaj. Wszyscy ktorych ja znam sa w ekstazie.
Nie wiem po co ludzie piszą rozprawki na temat filmu jaki jest głupi jeżeli wiadomo że większość uważa go za udany (ja też do tych należę).
Rambo to męskie kino akcji z naciskiem na słowo MĘSKIE. Przyzwyczaj się albo zacznij chodzić na Pokutę lub inne romansidło w stylu "dlaczego nie".
Tutaj nie znajdziesz wielu wątków miłosnych i jakiegoś miękkiego gościa, ale maszynę do zabijania.
Film ma wskrzesić ikonę jaką jest postać Rambo.
Ja na ten film wybrałbym się nawet jakby był Rambo 11 a sam Rambo miałby 100 lat i jeździł na wózku inwalidzkim podłączony do butli z tlenem.
Piszesz że film jest nazbyt komiksowy. To nie jest film typu szósty zmysł, tylko od początku zrealizowany jak jednoosobowa "Drużyna A" <- pewnie też uważasz że ten serial to straszna kaszana i powinni tego zabronić.
Moja riposta brzmi : ZMIEŃ KINO LUB DILERA.