John Rambo - czasami mam nieodparte wrażenie że w ostatnich czasach każdy film akcji nie sprzeda się bez odpowiedniej dawki krwi i flaków na ekranie...
O ile trzy poprzednie części Rambo były typowym filmem akacji, gdzie jeden bohater poskramiał całą armie składającą się z około 1000 żołnierzy, a krew była tylko w scenach skaleczenia się kartką papieru, to tutaj mamy tego aż nadmiar...
Nieśmiertelny Rambo masakruje w raz z garstką najemników całą armie żołnierzy z Birmy...
Krew i falki, są niemal że na każdym ujęciu, a takiej wizji nie powstydził by się sam Dr. Vincent van Gore.
Co by nie mówić jestem miłośnikiem gore, jednak że czy aby na pewno pasuje to do takiego filmu jak Rambo..?
moja ocena: 5/10