Chyba już wszystko powiedziano o tym filmie, jedni uwielbiają, pozostali nie mają litości :P, ja powiem tak: w każdym filmie zawsze jest jakaś fabuła, tutaj faktycznie jest płyciutka, twórcy filmu nie zmuszają do wysiłku intelektualnego, z resztą podejrzewam, że ktokolwiek na to liczył do bystrzaków nie należy. Chociaż jakby rozważyć kwestię tej wojny w Birmie? Świat jest brutalny, może i tak się tam wycinali w pień :(
Teraz akcja :) początek filmu dość znośny, dialogi oklepane, ale nie o to chodziło, gdy John Rambo wkracza do akcji zaczyna się rzeź !! Dosłownie. Ludzkie ciała i jego elementy z gracją latają po całym ekranie przez dobre 30 min. Osobiście lubię horrory i nie robi to na mnie wrażenia, jednak jak na film z gatunku wojenny/akcja jestem skłonny powiedzieć, że jest dość "śmiały" i brutalny. Efekty same w sobie powalają realnością, wiem wiem, że ciało inaczej się zachowuje po strzale ze snajperki itp. zaraz eksperci się odezwą:) ale nikt na tym się nie skupia. Wszyscy całą uwagę poświęcają temu co główny bohater wyczynia na ekranie. A trochę się dzieje:)
Trudno jednoznacznie ocenić ten film, patrząc pod kątem fabuły, scenariusza mieszczącego się na kilku stronach oraz jakichś głębszych doznań film jest mierny, nie wiem czy dałbym więcej niż 4/10. Jednak oceniając film pod względem efektów, i co najważniejsze głównej postaci, sentymentu do niej, ktory tyle osób posiada (razem ze mną) z czystym sercem daję 9/10. Stary, dobry wojownik, żołnierz bez ojczyzny powraca! I to w jakiej formie! Wiem, że już nie piszę obiektywnie :) ale jestem osobą dla której ten film to klasyk gatunku, zwłaszcza pierwsza część. W dzisiejszym natłoku filmów ambitnych, głębokich dramatów i komedii romantycznych, dobrze jest obejrzeć mocną akcję, której niestety w kinach malusio malusio.