Dziś komedia z nazistami (Niemcami) w roli głównej, w niedalekiej przyszłości pewnie zobaczymy film w którym to dzielni ss-mani ratują świat przed agresywną armią której żołnierze mówią dziwnie mm znajomym językiem i wcale nie będzie to komedia.
Widziałeś ten film? Bo ja dzisiaj na pokazie przedpremierowym. Jest absurdalny, zabawny, wzruszający, miejscami przyprawia o mdłości. Pokazuje w ciekawy, choć mocno przerysowany sposób jak hitlerowska propaganda prała ludziom mózgi. Czego uczą się dzieci na obozie? Chłopcy jak zabijać, dziewczynki jak opatrywać rany, ścielić łóżka i rodzić dzieci, przy czym instruktorka mówi, że urodziła kilkanaścioro. Co robią, gdy wszystko idzie w diabły? Wsadzają dziecku granat w spodnie i każą iść uściskać Amerykanina. Te i inne sceny są pokazane w humorystyczny sposób, ale wierz mi, do widza dociera jak popaprane to wszystko było.
Należy odróżnić absurd od głupoty, niestety ten film jest zwyczajnie idiotyczny, nieśmieszny i niebezpieczny w swoim przesłaniu. Idąc na seans spodziewałem się farsy wojennej z większym dawka absurdu, coś na wzór serialu Allo, Allo, tymczasem dostałem nieśmieszne, niestrawne i niesmaczne danie, z humorem rodem z amerykańskiego gimnazjum po którym mam tylko mdłości. Ocena 0/10. Ilość dość głośnych niepochlebnych komentarzy widzów którzy opuścili seans w trakcie projekcji, rodzi przypuszczania że ocena 0 jest także na wyrost.