PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=127081}

Jutro wstanę rano i oparzę się herbatą

Zítra vstanu a opařím se čajem
1977
6,7 1,4 tys. ocen
6,7 10 1 1412
6,0 2 krytyków
Jutro wstanę rano i oparzę się herbatą
powrót do forum filmu Jutro wstanę rano i oparzę się herbatą

lepiej oświetlali wnętrza, robiliby lepsze zdjęcia, gdyby lepiej zmontowali ten film, a w warstwie scenariuszowej i może w ukazaniu, wyreżyserowaniu pewnych postaci podłożyliby sensy wieloznaczne, bardziej uniwersalne (jak Machulski w np."Seksmisji", w której widzimy ukrytą drwinę z totalitaryzmu), to dałbym "8" lub "7".

Zejdźmy na chwilę do szczegółu: wykorzystane są w ujeciach z "dworca" wycieczkowego ruchome schody - mam wrażenie, że to jakieś ujęcie z reportażu telewizyjnego, bo nie ma tam takiego oświetlenia, które wyjęłoby te schody z konkretnego, banalnego miejsca pewnie ich lotniska lub dworca kolejowego, bo na marmurowych ścianach widać odblask rzędu jarzeniówek zamiast czegoś pomysłowego, co by ewokowało atmosferę niezwykłości. Widać szwy produkcyjne wynikające z małego budżetu (siermiężność pewnych futurystycznych wnętrz czy samego statku-wehikułu czasu i jego lotu), widać taką pracę kamery, którą znamy z przeciętnych produkcji telewizyjnych (niestosowanie cięcia, lecz po skończeniu pewnej części sceny kamera podąża za zmieniającym pozycję aktorem, rzadko kiedy stosowane ruchy kamery na szynach, które pamiętam nawet z naszej "Stawki większej niż życie"). Pewnym problemem jest też niedochodzące do wybitności gra aktorska i osobowości aktorskie w tym filmie, które kazałyby zapamiętać i lepiej odczuć role w "Jutro wstanę...", ot, choćby owego Jana lub któregoś z hitlerowskich łobuzów chcących pomóc Hitlerowi (wyjątkiem jest ów najsłynniejszy "Murzyn" czeskiego filmu, Vladimír Menšík, on jest taką ciekawą mroczniejszą postacią tej filmowej groteski).
No wiem, że to bezpretensjonalny filmik, komedia, jakby zbliżajaca się do tych bardziej farsowych filmów Louisa de Funesa, tyle że brakuje tam tego (czeskiego) de Funesa i pewnego błysku produkcyjno-reżyserskiego, który istniał też w dość jak na zachodnie standardy siermiężnym w kwestii efektów specjalnych "Żandarmie i kosmitach".