Bardzo podobny do świeżego "Jestem na tak ". Aczkolwiek powininem to ująć odwrotnie. Irytuje mnie w tym filmie silenie się na opowieść familijną.Albo spuszczamy sobie sami manto w kiblu albo chcemy się wielce pojednać z synem. Zaznaczyłem ten negatyw znacznie ale mimo to film pozostaje bardzo dobry ze względu na grę Carrey'a. W paru scenach jest to arcydzieło komedii. Na uwagę zasługuje również to,że jest to chyba ostatni film Jim'a w totalnie głupiej konwencji jego gry. Bruce już taki nie był,podobnie jak Dick i Jane oraz Jestem na Tak. Mimo tego są to dobre tytuły które przypominają o wielkim Jimie :)
"Na uwagę zasługuje również to,że jest to chyba ostatni film Jim'a w totalnie głupiej konwencji jego gry."
Ostatnim takim filmem był "Ja, Irena i Ja".