Gdyby Jim Carey był adwokatem w życiu pozafilmowym zaś w sądzie zachowywał się tak, jak w tym filmie - jak długo sędzia tolerowałby jego potwornie "głupie wygłupy"?
Ba, nawet poza sądem, gdyby ktokolwiek w waszej obecności wyczyniał miny, podskoki i okrzyki Careya - ile czasu wytrzymalibyście w jego towarzystwie? Czy - przynajmniej w myślach - nie odsyłalibyście go z miejsca do jakiegoś Wariatkowa?
Zgoda, film jest zamierzony jako komedia, a ten gatunek toleruje pewne przerysowania. Gdybyż choć była to komedia śmieszna...
To jakie komedie ty uznajesz? za dobre według ciebie może się podzielisz? Bo według mnie nikt nie myśli o tym co sędzia by zrobił tylko o tym żeby się pośmiać.
Dlaczego każdy tutaj jest taki subiektywny. Nie rozumiesz, że są ludzie z innym poczuciem humoru niż ty? Są tak samo wartościowi a może i niektórzy bardziej od ciebie, ale też znajdzie się grono tych którzy mniej ;) Po co być tak uszczypliwym i czepiać się szczegółów. Tak samo mógł byś się czepiać baśni i bajek "DLACZEGO TEN KRÓLIK MÓWI???" Skoro nie podobają ci się wygłupy na scenie to napisz to bez zbędnego PI-ERDOLENIA i czepiania się paru scenek. Na pewno większośc ludzi zrozumie to w takiej formie zamiast złośliwego wytykania. ;)