taki (uproszczony) wniosek z 2-ch fainych filmów: "kłamca, kłamca", oraz "Jestem na tak". w jednym przypadku, osoba nagminnie łgająca - musi przez dłuższy czas mówić prawdę, by dowiedzieć się jak mocno jest uzależniona od kłamania i jak ten nałóg zatrówa mu życie. w drugim, totalnie znudzony gość musi zgadzać się na wszystko, by się otworzyć i zobaczyś ile mu umyka. preteksty i bodźce wyzwalające są różne, ale efekt jakby podobny, a że przy okazji powstaje sporo absurdalnych i śmiesznych sytuacji... tym lepiej:-)