Todd Phillips ma faktycznie zacięcie do komedii. Starsky & Hutch, Hangover I czy nawet Due
Date oglądałem wiele razy. Bardzo dobre kino rozrywkowe. Co natomiast poszło nie tak w
Hangover II i III? Czy zbyt wysoko postawiona poprzeczka w związku z jedynką? Czy
klasyczne "przedobrzenie"? Właśnie wróciłem z kina z trójki i oceniam film jedynie jako dobry.
Jest spore rozczarowanie, bo pomimo dobrej intrygi - numer z obrabowaniem ze złota nie tego
gościa, oraz sceny w Caesars Palace w LV, film zaskakuje brakiem humoru. O ile sytuacje w
jedynce były przekomiczne, a II potraktowałem jako "kalkę" dla fanów pierwszej części, o tyle w
finałowej części spodziewałem się, że Phillips stanie na głowie i totalnie zmiażdzy. Wyszło
przeciętnie/co najwyżej dobrze. Świetnie zagrali wszyscy z bohaterów - super było zobaczyć
Graham oraz młodziutkiego aktora, który genialnie zagrał tę epizodyczną rolę z Alanem. Film
niestety bardzo nierówny - od bardzo słabych scen do bardzo dobrych. Niedosyt jednak jako
całość jest a scena po napisach...... zupełnie niepotrzebna
Co do sceny po napisach to żałuje, że to nie był początek filmu. Sczerze chyba każdy spodziewał się, że koncepcja filmu będzie podobna jak w pierwszej i drugiej części.
I tak i nie... Przecież już rok temu w wywiadach, Phillips i Cooper wyraźnie zaznaczali, że koncepcja trójki będzie zupełnie inna od dwóch pierwszych odsłon. Niestety jednak, nikt nie wspomniał, że będzie bardziej poważnie i sensacyjnie wraz z solidną intrygą, bo założenie oraz zwiastuny wyraźnie sugerowały, że to będzie komedia. A nie jest
Dlatego rzadko kiedy oglądam zwiastuny. W tym przypadku faktycznie pokazywały, że będzie to komedia, a jednak było bardziej poważnie. Nie mówie, że było źle ale jednak inaczej.