mnie nie porwał, trochę psychologii i fakt że każdy wybór pociąga za sobą kolejne rozterki z którymi trzeba się mierzyć (w tym skrajnym przypadku bardzo szybko). Nie rozumiem logiki dlaczego nie uciekli gdzie pieprz rośnie, ja rozumiem że podali adresy ale bez przesady, tamtejsze społeczeństwo wygladało na zacofane i nikt chyba nie miał dojścia do wydziału ścigania.