Zadajecie sobie czasem po obejrzeniu filmu właśnie to pytanie, co by było gdyby. Ja w tym przypadku tak mam.
Co by było gdyby...
1. Marcus nie zastrzelił ojca chłopaka? Czy ojciec zastrzeliłby ich, czy może udało by się im jakoś uciec?
2. Dwaj główni bohaterowie nie uciekli z lasu w momencie kiedy mieszkańcy wioski znajdują zakopane ciała? Jak wtedy potoczyły by się ich losy?
3. Vaughn nie zastrzelił Marcusa? Czy zginęli by oboje zabici przez mieszkańców?
I jeszcze jedno...
Ciekawe co powiedział Vaughn swojej narzeczonej? Jaką relację zdał jej z wyjazdu...
1. Też się nad tym zastanawiam, ten pierwszy punkt jest w sumie najważniejszy, co by zrobił dokładnie ojciec dziecka, prawda?
2. Totalna loteria, chociaż nie do końca...póki ten cały Logan dowodził, nie było ofiar. Ten jego szwagier czy tam brat był psychiczny i jego najbardziej bym się bał. Raczej, nie zginęli by wtedy w lesie, ale na pewno siedzieli skuci w ubojni. Być może jeden drugiego by jakoś uratował i zwiali by po cichu.
3. Tego się NIGDY nie dowiemy a to chyba było najważniejsze. Ja jednak myślę że Vaughnn nawet gdyby nie strzelił, nie zabili by go. Bali by się że żona z policją przejedzie. Z tego by się nie wywinęli. Dwa trupy? i gdzie niby są?
4. Nic jej nie powiedział, dusił to w sobie, nie widziałeś końcówki? jak siedzi na fotelu w nocy i jest przerażony i to dosłownie, bo niby jaka jest gwarancja że oni go nie znajdą? wbrew pozorom, ta końcówka gdy bierze dziecko na ręce i patrzy się wprost w kamerę, jest powalona ponieważ, wszystko się może wydarzyć, ktoś zapragnie jednak zemsty itd.