Dość ciekawa i raczej mało znana historia o tytułowym Kamieniu Przeznaczenia, który dla Szkotów od zamierzchłych czasów był symbolem dzierżącego władzę, dlatego też królowie, oraz królowe Wielkiej Brytanii siadając na tronie mieli pod zadkiem również ten kamulec, jako symbol władzy również nad terenami północnymi.

Tyle słowem wstępu. Może na Szkotach film wywarł większe wrażenie, gdyż dotyczy ich osobiście, a przewiezienie kamyczka z Londynu na tereny Szkocji to krok w przód dla tamtejszych niepodległowców.

Ciekawe przedstawienie rzeczywistości. Podobało mi się ujęcie kontrastujące różne pokolenia - stare, które cechuje pesymizm i brak wiary - młode, pełne entuzjazmu, pełne wiary w idee przodków, oraz złaknione czynu.
Świetny obraz kontaktów między mieszkańcami Wielkiej Brytanii - choć uprzedzeń moim zdaniem trochę za wiele można w filmie zaobserwować (wyjątkiem strażnik nocny), nie wszyscy nienawidzą w końcu Szkotów :)

Trafia w serca również porównanie Szkotów - narodu, który wolność chce osiągnąć poprzez wyrwanie się z jarzma monarchii angielskiej, oraz Romów - cyganów tułających się po świecie, bez stałego miejsca pobytu, dręczonych przez rządy większości krajów i na wielką skalę nielubianych 'ałtsajderów'.

Co do gry aktorskiej, niestety pozostawia ona trochę do życzenia, jak dla mnie zbyt mała rola Carlyle'a, choć zdaję sobie sprawę, że to właśnie młode pokolenie aktorów musiało zagrać w filmie.

Film czasami troszkę zbyt naiwny, pełen czasami niepotrzebnych kwestii, scen.
6/10