Obejrzałem i wg. mnie...autorowi tego dzieła nie chodziło o pokazanie krwawej historii jakich wiele mieliśmy przyjemność oglądać. Sądzę iż w tym obrazie chodziło raczej o motyw nieszczęśliwej miłości głównych bohaterów. Taki współczesny "Romeo i Julia" z dodatkiem szalonych nazistów-kanibali. Na początku poznajemy naszych bohaterów jako eks-parę których jednak łączy prawdziwa i nieskazitelna miłość. Mówi nam o tym m.in scena w której Yasmine zostaje złapana po raz drugi a jej ukochany dosłownie traci dla niej głowę xD Woli zginąć niż żyć z przeświadczeniem o swojej niedoskonałości wynikającej z przeciętych ścięgien. Świetnie motyw miłosny został skontrowany przez dwóch kolejnych bohaterów: Toma i Farida. Tom jak wnioskuję po jego podejściu do spraw uczuciowych był molestowany w dzieciństwie przez ojca. Matka natomiast jak można się tylko domyślać za pomocą niejasnych metod (nanotechnologia,czary,mutacja) uczyniła z niego człowieka praktycznie niezniszczalnego (co może być alegorią do wiecznie żywej miłości). Farid natomiast jego zupełnym odbiciem. Sądząc po jego zachowaniu nie miał w życiu kobiety (któż oparłby się podpitym "pięknościom" z upiornego hotelu) a jego ciągłe masturbacje stopiły mu mózg do tego stopnia że nawet uciekając przed olbrzymem z dwururką schował się w szafie (która notabene okazała się sauną) i próbował rozładować napięcie seksualne...jednak było ono tak ogromne że tarcie wywołane w efekcie próby jego rozładowania skończyło się samozapłonem. Tak więc autor filmu ostrzega nas...masturbacja spowoduje że spłoniesz...niekoniecznie w piekle. Tak więc wg mnie obraz ten ma krzewić w przyszłych pokoleniach wartości takie jak: miłość, przyjaźń, oddanie i oczywiście...seks dopiero po ślubie :)